Komandos z 6. Brygady Powietrzno-Desantowej, który w marcu uległ wypadkowi podczas skoków spadochronowych na poligonie, używał sprzętu dostarczonego przez legionowską firmę Air-Pol. To prezes tej firmy kilkanaście dni temu usłyszał zarzuty zmowy przetargowej i dostarczenia komandosom spadochronów bez należytych certyfikatów.

Do wypadku komandosa doszło kilka miesięcy temu na poligonie w Drawsku Pomorskim w trakcie ćwiczeń.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, prokuratora nie wyklucza połączenia obu postępowań. To nie jest jednak oczywista decyzja. Uzależniono ją przede wszystkim od raportu komisji badania wypadków lotniczych, która wciąż wyjaśnia przyczyny marcowego incydentu z Drawska.

Śledztwo w sprawie tego wypadku prowadzi prokuratura z Poznania. Ona ustala między innymi, kiedy 6. brygada zamówiła spadochrony w Legionowie.

Wiadomo na pewno, że sprzęt wykorzystywany przez 6. brygadę jest z innej partii niż spadochrony desantowe zakwestionowane w przetargu dla Jednostki Specjalnej NIL.

Ten sprzęt nie jest użytkowany - 200 kompletów zabezpieczono jako dowody w sprawie. To postępowanie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie.

Fałszywe certyfikaty do spadochronów

Jak ujawniliśmy, jednostka wojskowa NIL za dwa miliony złotych, w ustawionym przetargu, miała kupić żołnierzom spadochrony desantowe bez wymaganych certyfikatów.

Przesłuchani w sprawie skandalu w jednostce krakowskich komandosów to oficer z wydziału szkolenia spadochronowego jednostki Piotr M. oraz generał dywizji w rezerwie Piotr P., który był wiceprezesem spółki z Legionowa, oferującej spadochrony. Obaj po usłyszeniu zarzutów wyszli na wolność.

Według śledczych, doszło do zmowy przetargowej - wykryto kontakty w sprawie dostosowania wymogów wojskowego zamówienia do oferty tej firmy.

Na tym nie koniec. W toku postępowania okazało się też, że generał Piotr P. podczas przetargu dostarczył zamawiającemu fałszywe certyfikaty, potwierdzające przeprowadzenie badań oferowanego sprzętu oraz jego możliwości technicznych.

Dodatkowo przedstawiciel jednostki specjalnej miał tak zorganizować przetarg, by do żołnierzy nie trafił specjalistyczny wojskowy sprzęt a cywilne spadochrony.

Spadochrony, które za dwa miliony złotych dostarczała firma generała P. z Legionowa, trafiły do jednostki.

Opracowanie: