"Apel ratowników o wyposażanie karetek pogotowia w czujniki czadu został skierowany do nieodpowiedniej instytucji. Wojewoda małopolski nie będzie więc podejmował żadnych kroków w tej sprawie" - tłumaczy Jan Brodowski, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. Ratownicy boją się o swoje zdrowie: w niedzielę trzech krakowskich medyków trafiło do szpitala po podtruciu czadem.

Pod koniec stycznia Społeczny Komitet Ratowników Medycznych zaapelował o wyposażenie karetek w detektory tlenku węgla. Apel ten trafił do wojewodów w całym kraju - także do małopolskiego.

Ratownicy uzasadniają swoją prośbę tym, że w codziennej pracy ryzykują swoje życie i są narażeni na śmiertelne działanie tlenku węgla. Niestety, w weekend okazało się, że ich obawy są słuszne. W Krakowie w trakcie interwencji zatruło się trzech ratowników medycznych. Pomagali mężczyźnie, który zasłabł w domu. Mimo reanimacji, mężczyzna zmarł. Okazało się, że czadem potruli się także ratownicy. Trzech medyków trafiło do szpitala.

Teraz okazuje się, że ratownicy nie mogą liczyć na to, że małopolski wojewoda pomoże im w wyposażeniu karetek w czujniki czadu. Ten apel został skierowany do nieodpowiedniej instytucji. Wojewoda małopolski nie będzie więc podejmował żadnych kroków w tej sprawie. Wojewoda - jak jest napisane w  ustawie o ratownictwie medycznym - odpowiada za plan ratownictwa medycznego na terenie województwa. Ale to, co się fizycznie w karetce znajduje, to są szczegółowe normy, których wykonawcą jest Narodowy Fundusz Zdrowia - tłumaczy Jan Brodowski, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego.

Za bezpieczeństwo pracowników odpowiada pracodawca, więc pierwszą instancją, do której powinni się zwrócić ratownicy, są dyrektorzy poszczególnych stacja pogotowia, bo to oni zawierają umowę o pracę z poszczególnymi ratownikami - dodaje Brodowski.

Inne podejście do sprawy bezpieczeństwa ratowników ma jednak wiceminister zdrowia Cezary Rzemek, który wyraził gotowość podjęcia starań o wyposażenie karetek w detektory.

W Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym detektory są w 7 na ok. 30 ambulansów - choć nie jest to wymagane rozporządzeniem, które określa wyposażenie karetek.