Żeglarstwo na Mazurach może mocno podupaść na wskutek rozporządzenia rządu w sprawie opłat za, cyt.: "Grunty Pokryte Wodami". Chodzi dokładnie o właścicieli przystani, pomostów i portów wodnych, którzy od tego roku będą płacić za każdy metr kwadratowy jeziora zajmowanego przez obiekt.

Wielu prywatnych dzierżawców o nowym rozporządzeniu dowiedziało się dopiero teraz, ale i tak część z nich już składa wnioski o rozwiązanie umów dzierżawy stanic wodnych. Najbardziej boleśnie odczuje to właściciel obiektów.

Jednym z takich potentatów jest Liga Obrony Kraju, która w północno-wschodniej Polsce posiada kilkadziesiąt mniejszych i większych obiektów. Instytucji nie będzie stać na samodzielne utrzymanie portów, gdy za przykładowy obiekt w Giżycku rocznie będzie trzeba zapłacić 30 tys. złotych. Nie wiem co teraz zrobimy - powiedział radiu RMF ppłk Franciszek Mackojć, dyrektor olsztyńskiego oddziału LOK. Prawdopodobnie będziemy musieli rozebrać te wszystkie pomosty - dodaje.

Rozporządzenie z założenia miało chronić środowisko wodne przed zanieczyszczeniami, ale tu - zdaniem ppłk. Mackojcia - efekt może być zgoła odwrotny: Żeglarze bez przystani będą nocować na dziko, gdzie popadnie. Jaki to będzie miało wpływ na środowisko, nie trzeba tłumaczyć - zżyma się szef olsztyńskiego LOK.

Pewną nadzieję daje fakt, iż o ostatecznej kwocie opłat zdecydują samorządowcy, którzy nie muszą pobierać kwot rzędu 15-22 złotych rocznie za metr kwadratowy, tak jak mówi rozporządzenie. Taka dobra wola pozbawiających się dochodu samorządowców może uratować szkółki żeglarskie czy porty, gdzie zatrudnienie znalazło wielu bezrobotnych z Warmii i Mazur.

13:40