​20 lat temu, we wrześniu 1993 roku, ostatni żołnierze Armii Radzieckiej opuścili Legnicę, największy garnizon wojskowy w powojennej Polsce. Przez 48 lat w mieście żyli obok siebie Polacy i Rosjanie. "Bardzo dobrze, że już ich nie ma. Nikt za nimi nie tęskni, ale trzeba przyznać, że to były ciekawe czasy, kiedy tu mieszkali. W polskich sklepach był tylko ocet i musztarda, a u nich półki uginały się od delikatesów, kwitł więc handel wymienny. My im wódkę, oni nam słodycze, a nawet meble" - wspominają legniczanie.

To wspomnienia sąsiedzkie. Te polityczne nie były już takie różowe. Rozkaz o pozostawieniu w Polsce wojsk Armii Czerwonej wydał Józef Stalin. To było tuż po zakończeniu II wojny światowej, w czerwcu 1945 roku.  Rosjanie zajęli ponad jedną trzecią miasta. Strefa radziecka otoczona została wysokim murem. Legniczanie nazywali ten teren "Małą Moskwą".

To było samowystarczalne miasteczko - z piekarnią, przedszkolem czy szpitalem - wspomina pani Olga, która 30 lat temu przyjechała do Legnicy z Moskwy. Miała 22 lata i była pielęgniarką. Zakochałam się w Polaku, przez co znalazłam się na czarnej liście, tych co to mają 48 godzin na spakowanie się  i powrót do Rosji. Pomógł mi konsul, który radził wziąć ślub w Rosji, a potem wrócić do Polski - opowiada Rosjanka.

Została w Polsce po tym, jak jej rodacy wracali do Rosji. Czuję się pół Rosjanką, pół Polką, choć większą część swojego życia spędziłam w Polsce. Tu urodziłam dzieci, tu zostanę do końca swojego życia - deklaruje pani Olga.

Tragiczna historia Lidii Nowikowej

O tym, że przyjaźń polsko-radziecka nie zawsze była mile widziana przez Rosjan świadczyć może historia Lidii Nowikowej. Na cmentarzu w Legnicy znajduje się jej mogiła. Lidia Nowikowa jest pierwowzorem Wiery z filmu "Mała Moskwa" w reżyserii Waldemara Krzystka. Nowikowa zmarła tragicznie na początku października 1965 roku. Zakochała się w polskim oficerze. Sama była żoną rosyjskiego żołnierza. Prawdopodobnie popełniła samobójstwo. Znaleziono ją powieszoną na drzewie w lasku Złotoryjskim. Ale w samobójstwo mało kto wierzy. Większość twierdzi, że "pomogły" jej w nim radzieckie służby specjalne. Mieszkańcy miasta nazywają Rosjankę legnicką Julią i na tutejszej nekropolii wciąż składają kwiaty na jej grobie.

W tył zwrot

Rosjanie rozpoczęli wycofywanie swych wojsk z Polski już w 1989 roku, po wyborach parlamentarnych przeprowadzonych na zasadach uzgodnionych podczas obrad Okrągłego Stołu. W ich wyniku Sejm powołał Tadeusza Mazowieckiego na pierwszego niekomunistycznego premiera. Na koniec 1990 roku stan tych wojsk został zmniejszony do około 48 tys. żołnierzy, wraz z personelem pomocniczym i rodzinami żołnierzy zawodowych przebywało w Polsce ok. 90 tys. obywateli radzieckich. Polskę opuścił wtedy m.in. pułk lotnictwa myśliwsko-szturmowego z Kołobrzegu, pułk artylerii przeciwlotniczej z Legnicy, pułk śmigłowców z Brzegu, bataliony - samochodowy ze Świdnicy i chemiczny z Wrocławia oraz brygada desantowo-szturmowa z Białogardu.

9 kwietnia 1991 roki uznany został za początek oficjalnego wycofywania wojsk radzieckich. W całym 1992 roku wycofano z Polski ponad 35 tys. żołnierzy, około 200 samolotów, w tej liczbie 150 bojowych, 220 czołgów, ok. 770 wozów pancernych, 153 działa powyżej 100 mm, 126 wyrzutni i 24 kutry torpedowe. Pozostało ponad 4 tys. żołnierzy rozlokowanych w 20 miejscowościach.

18 września 1993 roku ostatni żołnierze rosyjscy wyjechali z warszawskiego Dworca Wschodniego do Rosji.

Kiedy wróciłem do Rosji, błagałem ojca byśmy z powrotem wrócili do Legnicy - opowiada Misza Zlatkowski, dzisiaj fizyk jądrowy i uznany na świecie karykaturzysta. Zlatkowski był pierwszym rosyjskim dzieckiem, jakie pojawiło się w "Małej Moskwie".

Przyjechałem do Legnicy razem z matką. Ojciec już tam służył. Moja mama zakładała w Legnickim Kwadracie pierwsze przedszkole dla rosyjskich dzieci. Żyliśmy jak pączki w maśle. W Legnicy mieliśmy ogromny dom, w Rosji dostaliśmy pokój 16-metrowy dla czterech osób, to było straszne - wspomina Zlatkowski.

Do Legnicy wracał i wraca już jako uznany karykaturzysta. Wystawia tu swoje prace na festiwalu Satyrykon, który jest dedykowany karykaturze. Rysuje od dziecka, ale nie planował artystycznej kariery. Studiował i ukończył fizykę nuklearną w Moskwie, rozpoczął nawet karierę naukową w tym kierunku. Ojciec zawsze mi powtarzał, że w Rosji tylko tego nie zabiorą do łagru, kto potrafi zbudować bombę, dlatego wysłał mnie na studia fizyki atomowej i jądrowej, ale to nie było dla mnie - wyjaśnia.

W latach 70-tych ubiegłego stulecia porzucił fizykę i zajął się na poważnie rysowaniem. Na tyle poważnie, że zainteresowało się tym KGB, czego ślady do dziś pozostają w archiwach moskiewskiej Łubianki.

(MRod)