Inspektorzy sanitarni i policjanci wkroczyli do sklepów i hurtowni dopalaczy w całej Polsce. Kontrolę zarządził Główny Inspektor Sanitarny na polecenie minister zdrowia. Po serii zatruć - także śmiertelnych - Ewa Kopacz uznała, że jest to stan zagrażający zdrowiu publicznemu.

Akcja nie przebiegała bez przeszkód. Policja w Warszawie zatrzymała właściciela sklepu z dopalaczami, który nie zamknął placówki i dalej handlował. Mężczyzna został przesłuchany. Może usłyszeć zarzut niedostosowania się do decyzji sanepidu, za co grozi do dwóch lat więzienia. Policjanci muszą jednak przebadać znalezione w jego sklepie substancje.

Główny Inspektor Sanitarny zdecydował o wycofaniu artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięciu sklepów, które je oferują. Zabronił sprzedaży produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków. Wielu sprzedawców buntowało się przeciwko tej decyzji. Na Warmii i Mazurach część sklepów z dopalaczami "sama się zamknęła", by uniemożliwić sanepidowi i policji wręczenie decyzji o zamknięciu i przeszukanie punktu. Tak było na przykład w Elblągu. Na drzwiach pojawiły się wywieszki "Dzisiaj nieczynne". My jesteśmy cierpliwi. Wejdziemy, jak już otworzą - komentuje szef warmińsko-mazurskiego sanepidu.

Kontrole odbyły się w około 1000 sklepów w całej Polsce. Tylko w Warszawie zamknięto 64 punkty. Rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski powiedział, że kilkuset inspektorów sanitarnych oraz blisko 3 tys. policjantów wkroczyło jednocześnie do sklepów i hurtowni z dopalaczami. Inspektorzy zabezpieczają specyfiki sprzedawane w sklepach z dopalaczami, próbki zostaną przekazane do badań laboratoryjnych - wyjaśnił. Sokołowski dodał, że decyzja Głównego Inspektora Sanitarnego nakazuje zaprzestania działalności w obiektach służących produkcji, obrotowi hurtowemu i detalicznemu tych wyrobów.

Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupić w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.