Rolnicy z gminy Ełk będą jutro manifestować przed kancelarią premiera w Warszawie. W tym czasie rząd będzie decydował czy 850 hektarów ziemi pozostanie w gminie, czy też przejmie je miasto Ełk. Mieszkańcy miasta również nie próżnują - w ubiegły piątek przedłożyli wicepremierowi Grzegorzowi Schetynie własną petycję.

Rolnicy z gminy Ełk nie chcą mieszkać w mieście. Twierdzą, że będą musieli płacić wyższe podatki, a ich koszt życia wzrośnie. Nie będą mieli za co spłacać kredytów i zostaną pozbawieni unijnych dopłat. Szacuje się, że w ten sposób mogą stracić nawet 150 tys. złotych rocznie.

W gminie Ełk rozwijających się gospodarstw jest prawie pięćdziesiąt. Każde z nich utrzymuje przynajmniej trzy osoby. Jeżeli gmina zostanie wchłonięta do Ełku może to doprowadzić tylko do wzrostu bezrobocia - tłumaczył wójt gminy Ełk Antoni Polkowski.

Tymczasem 17 lipca minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna przyjął petycję od przedstawicieli miasta Ełk, w tym prezydenta Tomasza Andrukiewicza. Pismo zawiera prośbę o podpisanie rozporządzenia w sprawie rozszerzenia granic miasta.