Prezes IPN Łukasz Kamiński poinformował na konferencji prasowej, że w warszawskiej willi Kiszczaków znaleziono akta wskazujące na współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Akta te są autentyczne - podkreśla IPN. Wśród nich jest teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" i odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". 90 stron liczy teczka personalna, a teczka pracy - ponad 200. Dokumenty pochodzą z lat 1970-1976.

Prezes IPN Łukasz Kamiński poinformował na konferencji prasowej, że w warszawskiej willi Kiszczaków znaleziono akta wskazujące na współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Akta te są autentyczne - podkreśla IPN. Wśród nich jest teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" i odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". 90 stron liczy teczka personalna, a teczka pracy - ponad 200. Dokumenty pochodzą z lat 1970-1976.
Były prezydent Lech Wałęsa / Adam Warżawa /PAP

W domu wdowy po generale Czesławie Kiszczaku we wtorek wieczorem prokurator IPN znalazł zapieczętowany pakiet. Papierowa paczka zawierała dwie teczki. Na paczce była przyklejona koperta zaadresowana do Dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie. W kopercie znajduje się odręcznie napisany list z kwietnia 1996 roku, w którym Czesław Kiszczak informuje o przekazaniu do archiwum akt dokumentujących współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa.

Podpisany przez Czesława Kiszczaka list wraz z paczką zawierającą obie teczki - jak podkreśla prezes IPN Łukasz Kamiński - nigdy nie został wysłany.

Kamiński dodaje, że akta, które zostały poddane oględzinom składają się z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek.

W teczce personalnej znajduje się 90 kart dokumentów. Teczka jest w oryginalnych okładkach. W teczce personalnej, podzielonej na dwie części, znajdują się dwa spisy zawartości dokumentów. Opisy zawartości odpowiadają stanowi faktycznemu dokumentów znajdujących się w teczce.

W teczce personalnej znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Wśród dokumentów znajdujących się w tej teczce są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem "Bolek", pokwitowania odbioru pieniędzy.

POLECAMY WYWIAD Z AUTOREM KSIĄŻKI "WAŁĘSA. CZŁOWIEK Z TECZKI">>>

W teczce pracy tajnego współpracownika, liczącej 279 kart, w oryginalnych okładkach, znajdują się liczne doniesienia tajnego współpracownika pseudonim "Bolek" oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z tajnym współpracownikiem pseudonim "Bolek". Część doniesień pisana jest odręcznie i podpisana pseudonimem "Bolek".

Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują okres lat 1970-1976. W opinii uczestniczącego w czynnościach eksperta-archiwisty dokumenty są autentyczne.

W komunikacie Instytut Pamięci Narodowej zaznacz, że "wszystkie poddawane oględzinom dokumenty są precyzyjnie opisywane. Czynność ta będzie dziś kontynuowana. Niezwłocznie po jej zakończeniu zawartość pierwszego pakietu zostanie udostępniona zgodnie z procedurami opisanymi w ustawie o IPN. Kolejne pakiety zawierające dokumenty zabezpieczone przez prokuratora IPN 16 lutego br. będą poddawane analogicznym czynnościom, a następnie sukcesywnie udostępniane".

Prokurator IPN wraz z policjantami wszedł do domu Kiszczaka, po tym jak wdowa po generale przyniosła do IPN SB-ecką notatkę ze spotkania TW Bolkiem z 1974 roku. Oświadczyła, że w domu ma więcej takich dokumentów. Za ich przekazanie IPN zażądała 90 tysięcy złotych.

Nie ma żadnych wątpliwości, że tak mocnym, kompletnym i obciążającym Lecha Wałęsę zestawem dokumentów łączących go z tajnym współpracownikiem kryptonim Bolek do tej pory nie dysponowaliśmy - zauważa dziennikarz polityczny RMF FM Konrad Piasecki. W debacie o agenturalnej przeszłości przywódcy Solidarności jest to dowód kluczowy. Oczywiście można przypominać, że jakieś dokumenty dotyczące Wałęsy były fałszowane, że nimi grano, że wykorzystywano je do różnych rozgrywek, ale ten dowód trudno będzie obalić, a jeśli okaże się jeszcze, że podpisy Lecha Wałęsy są autentyczne - to sprawa stanie się właściwie bezdyskusyjna - dodaje nasz dziennikarz. I podkreśla: Co nie znaczy, że nie pozostawia pytań. Choćby tego, że jeśli to dokumenty tylko lat 70-76 oznacza to, że rzeczywiście Wałęsa potrafił współpracę zerwać i czy - albo jakie wpływ na jego dalsze poczynania - jako współpracownika Wolnych Związków, lidera jawnej i podziemnej Solidarności i prezydenta miało uwikłanie z pierwszej połowy lat 70.

Tymczasem Lech Wałęsa na swoim mikroblogu napisał: "Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia. Gdyby były, nie byłoby potrzeby podrabiać. W sądzie to udowodnię".


  (j.)