Komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję prezydent Warszawy z 2012 roku ws. słynnej działki Chmielna 70. Według komisji, miasto nie mogło przekazać praw do niej trójce handlarzy roszczeń, bo ostatni właściciel 2/3 działki został, jako obywatel Danii, spłacony przez polski rząd.

Uchylając w całości decyzję miasta, komisja odmówiła przyznania praw do działki trzem osobom, które o nie wystąpiły i uzyskały je w 2012 roku. Komisja uznała te osoby za nieuprawnione do roszczeń po Janie Holgerze Martinie, obywatelu Danii. Według komisji, przyjęcie, że miał on uprawnienia roszczeniowe, było rażącym naruszeniem prawa administracyjnego przez prezydent miasta.

30 osób w Ratuszu wiedziało, że był on obywatelem duńskim, a wobec objęcia go umową indemnizacyjną Polski i Danii odnosząca się do niego część 2/3 działki powinna była przejść na Skarb Państwa - mówił szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki.

Dodał, że zaniechanie wyjaśnienia sprawy obywatelstwa Holgera Martina doprowadziło do rażącego naruszenia prawa.



Od Chmielnej 70 zaczęła się afera reprywatyzacyjna

Ujawnienie w 2016 roku szczegółów sprawy działki przy Pałacu Kultury i Nauki - wartej około 160 mln złotych - zapoczątkowało wyjaśnianie afery reprywatyzacyjnej w stolicy.

Przypomnijmy, na mocy decyzji z 2012 roku działkę przejęły osoby, które nabyły roszczenia: Janusz Piecyk, mec. Grzegorz Majewski i Marzena K. (siostra mec. Roberta N., podejrzana o fałszywe oświadczenia majątkowe). Miasto przyznało im prawo wieczystego użytkowania działki, mimo że w latach 50. odszkodowanie za nią, na mocy układu indemnizacyjnego, dostał już Holger Martin.

Po wybuchu afery cała trójka zrzekła się praw do działki, a prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz uznała decyzję z 2012 roku za pochopną. Odpowiedzialnością obarczyła zwolnionych wtedy m.in. urzędników Biura Gospodarki Nieruchomościami. Twierdziła, że ukryli przed nią pismo Ministerstwa Finansów ws. spłacenia roszczeń Duńczyka.

"Wiedza powszechna"

Komisja weryfikacyjna zbadała sprawę na rozprawie 13 lipca. Jeden ze zwolnionych urzędników BGN Krzysztof Śledziewski mówił wtedy, że decyzja ws. Chmielnej była niezasadna i dziś nie podpisałby się pod nią. Odpierając zarzuty o ukrywanie pisma z MF, przekonywał, że wiedza o tym dokumencie była "powszechna".

Odnosząc się do słów Gronkiewicz-Waltz, że Śledziewski ukrył te informacje, Patryk Jaki mówił: Ale co się okazało podczas posiedzeń komisji? (...) Przedstawiciele Ratusza przyznali, że ta wiedza była powszechna jeszcze przed wydaniem decyzji reprywatyzacyjnej: ponad 30 osób o niej wiedziało. Te ustalenia komisji Jaki określił jako "niepodważalne".

Podkreślić należy, że wiedza o zawartych przez Polskę układach indemnizacyjnych była w okresie wydawania decyzji wiedzą powszechną wśród pracowników BGN, w związku z tym osoby odpowiedzialne za wydanie przedmiotowej decyzji reprywatyzacyjnej, w tym zwłaszcza prezydent m.st. Warszawy, nie mogą wskazywać na ich nieznajomość - głosi uzasadnienie decyzji komisji.

Jak zaznaczono, w uzasadnieniu decyzji z 2012 roku problem indemnizacji został całkowicie pominięty.



Jaki wyjaśniał, że w akcie notarialnym z 1942 roku ws. nabycia przez Holgera Martina 2/3 tej działki określony był on jako obywatel duński, stały mieszkaniec Warszawy. Po II wojnie wyemigrował do Danii, a po dekrecie Bieruta komuniści odmówili mu prawa do użytkowania wieczystego działki. Według Jakiego, po umowie indemnizacyjnej Polski i Danii "wydawałoby się, że sprawa jest zamknięta i ta część przechodzi na Skarb Państwa i koniec". Nikt z przedstawicieli miasta przez te całe lata do 2012 roku nie stwierdził rzeczy oczywistej: że ta część jest objęta umową indemnizacyjną - podkreślił.

Jaki zaznaczył, że w międzyczasie handlowano roszczeniami pochodzącymi od Holgera, aż przeszły one na rzecz beneficjentów decyzji z 2012 roku. I urząd miasta Warszawy, jak gdyby nigdy nic, w 2012 roku wydaje decyzję reprywatyzacyjną, że ta część, która należała się Skarbowi Państwa, przechodzi na rzecz wymienionych handlarzy roszczeń - mówił Jaki.

Podkreślił, że stało się tak, mimo że w 2010 roku Ratusz dostał od mec. Andrzeja M. - który, jak zaznaczył Jaki, rywalizował z tamtymi handlarzami o tę część działki - dokumenty świadczące o tym, że Holger to obywatel Danii. I urząd miasta w żaden sposób się do tego nie odnosi, a to jest kluczowe, bo to by pozwalało, by ta nieruchomość od razu przeszła na rzecz Skarbu Państwa - stwierdził szef komisji.

Zaznaczył, że decyzja z 2012 roku do czwartku była "w obrocie prawnym", czego nie zmienia fakt, że po wybuchu afery miasto odstąpiło od zawarcia umowy notarialnej z trzema "handlarzami roszczeń". Dopiero decyzja komisji weryfikacyjnej naprawia te stare, oczywiste błędy - oświadczył i dodał: To fantastyczna decyzja, że ta działka wraca do naszego wspólnego majątku, do Skarbu Państwa.

Będą kolejne wezwania dla Hanny Gronkiewicz-Waltz

Patryk Jaki zapowiedział ponadto, że będą kolejne wezwania do stawiennictwa przed komisją dla prezydent Warszawy.

Jak państwo widzicie, bez udziału pani prezydent trudno będzie wyjaśnić tę aferę reprywatyzacyjną, aczkolwiek nie jest (to) niemożliwe i komisja, czy z udziałem, czy bez udziału pani prezydent, będzie dążyła do tego, by ujawniać konsekwentnie wszystkie mechanizmy, którymi rządziło się to złodziejstwo reprywatyzacyjne - podkreślił szef komisji.

Rzecznik Ratusza: decyzja komisji potwierdziła słuszność działań prezydent Warszawy

Decyzja komisji weryfikacyjnej ws. działki Chmielna 70 potwierdziła słuszność działań podejmowanych przez prezydenta miasta st. Warszawy w 2016 roku - ocenił w rozmowie z PAP rzecznik stołecznego Ratusza Bartosz Milczarczyk.

Warto przypomnieć, że po pierwsze, w sierpniu 2016 r. Ratusz złożył do sądu pozew o wykreślenie użytkowników w księdze wieczystej. Po drugie, od marca tego roku faktycznie władamy tą nieruchomością - mówił Milczarczyk. 

Po trzecie decyzję indemnizacyjną podjęło w końcu ministerstwo finansów, które zrobiło to w październiku 2016 r. Taka decyzja oznacza, że dana osoba została spłacona na mocy układów międzynarodowych. Szkoda, że ministerstwo nie zrobiło tego wcześniej, bo miało na to kilkadziesiąt lat - dodał.

W ocenie Milczarczyka, gdyby resort finansów wydał decyzję wcześniej, kwestia Chmielnej 70 nie byłaby brana pod uwagę w kontekście reprywatyzacyjnym. 

Wszystkie ustalenia, które podjęła dzisiaj komisja weryfikacyjna, zostały ustalone dużo wcześniej za sprawą działań Ratusza, decyzji ministerstwa finansów, czy działań podejmowanych przez prokuraturę - stwierdził. 

Po wybuchu afery w sierpniu 2016 r. prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz uznała zwrot działki za pochopny - za co odpowiedzialnością obarczyła trzech zwolnionych wtedy urzędników BGN. Twierdziła, że ukryli przed nią pismo Ministerstwa Finansów dotyczące m.in. spłacenia roszczeń obywatela Danii ws. Chmielnej 70.

Komisja zbadała sprawę na rozprawie 13 lipca. Przesłuchany wtedy jeden ze zwolnionych urzędników BGN Krzysztof Śledziewski mówił, że wydanie decyzji ws. Chmielnej było niezasadne i dzisiaj nie podpisałby się pod nią. Odpierając zarzuty o ukrywanie pisma z MF, przekonywał, że wiedza o tym dokumencie była "powszechna".


(łł)