O dwa miesiące przedłużyła płocka prokuratura śledztwo ws. szaleńczej jazdy Roberta N., pseudonim Frog, przez Warszawę - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Powodem są przesłuchania świadków, do których śledczy docierali m.in. po analizie filmu, na którym widać, jak "Frog" łamie kilkadziesiąt przepisów.

Prokuratorzy tłumaczą też, że do ich śledztwa dołączono postępowanie wobec Roberta N., który uciekał przed policją podczas innego rajdu, w województwie świętokrzyskim.

W opinii biegłego nie ma słów o zagrożeniu katastrofy w ruchu lądowym

Pod koniec sierpnia informowaliśmy o opinii powołanego przez prokuraturę biegłego, w której nie znalazło się stwierdzenie, że szaleńcza jazda "Froga" ulicami Warszawy stanowiła zagrożenie katastrofy w ruchu lądowym. Taka ocena pozwoliłaby postawić kierowcy białego BMW odpowiednie zarzuty, by odpowiedział za swój rajd jak za przestępstwo, a nie jak za wykroczenie.

Biegły wskazał natomiast kilkadziesiąt naruszeń kodeksu drogowego i - co ważniejsze - opisał kilka sytuacji, w których mężczyzna za kierownicą BMW rażąco złamał przepisy drogowe. To zaś może zostać potraktowane jako przestępstwo.

Ocena będzie teraz należała do prokuratora.

Bogata historia pirackich rajdów "Froga"

W czerwcu w internecie pojawił się film, na którym widać szaleńczy rajd "Froga" ulicami Warszawy: m.in. to, jak wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami.

Nie był to zresztą pierwszy taki rajd w jego wykonaniu. W lutym na trasie między Jędrzejowem a Kielcami, jadąc z dużą prędkością, miał zmuszać innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmian toru jazdy, nie reagował też na sygnały policji, która chciała go zatrzymać.

Z kolei pod koniec sierpnia w serwisie YouTube pojawiło się nagranie, na którym widać drift "Froga" wokół słynnej Tęczy na Placu Zbawiciela w Warszawie. Jak jednak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, film nie jest nowy - pochodzi z czerwca.