W opinii powołanego przez prokuraturę biegłego nie ma stwierdzenia, że szaleńcza jazda "Froga" ulicami Warszawy stanowiła zagrożenie katastrofy w ruchu lądowym. Takie pozwoliłoby postawić kierowcy białego BMW takie zarzuty, by odpowiedział jak za przestępstwo, a nie jak za wykroczenie drogowe. Opinia biegłego zawiera jednak jedynie opis poszczególnych zachowań Roberta N. na drodze.

Jest jeszcze za wcześnie, by stwierdzać, że Robert N. uniknie kary i dostanie mandat drogowy. Co prawda biegły nie użył w swojej opinii sformułowania, że jazda "Froga" stanowiła zagrożenie w ruchu lądowym, ale wskazał kilkadziesiąt naruszeń kodeksu drogowego oraz - co ważniejsze - opisał kilka sytuacji, w których mężczyzna za kierownicą BMW rażąco złamał przepisy drogowe. To zaś może zostać potraktowane jako przestępstwo.

Teraz ocena będzie należała do prokuratora, który - jak ustalił nasz reporter - chce pogłębić wiedzę zanim podejmie decyzję. Chodzi m.in. od przesłuchanie świadków szaleńczej jazdy - m.in. innych kierowców, którzy musieli uciekać swoimi samochodami przed BMW. Wtedy dopiero zostanie przesłuchany Robert N., który do tej pory nie został wezwany przez prokuraturę ws. szaleńczej jazdy.

Prowadził auto slalomem, ścigał się z motocyklistami

Przypomnijmy, że w czerwcu w internecie pojawił się film, na którym widać jak Robert N., jadąc ulicami Warszawy, wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami. Wcześniej, w lutym, na trasie między Jędrzejowem a Kielcami, jadąc z dużą prędkością, miał zmuszać innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmian toru jazdy oraz nie reagował na sygnały policji, która chciała go zatrzymać. Z kolei w ostatnią niedzielę na YouTube pojawiło się nagranie, które pokazuje drift "Froga" wokół słynnej Tęczy na Placu Zbawiciela. Jak ustalił nasz dziennikarz Mariusz Piekarski, film nie jest nowy - pochodzi z czerwca.

(mal)