"Przedwczesne ujawnienie sądowi informacji i dowodów prokuratury z Łodzi w sprawie zabójstwa Marka Papały zaszkodziłoby śledztwu" - podkreślił prokurator generalny Andrzej Seremet, informując o swych działaniach koordynujących prace śledczych z Warszawy i Łodzi. "Było oczywiste, że nowe dowody i informacje z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi musiały być przekazane sądowi i Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie" - mówił.

Jak podkreślił szef prokuratury, po tym jak śledztwo w sprawie wątków zabójstwa Papały, których nie objął skierowany do warszawskiego sądu akt oskarżenia Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z. "Słowika", przeniesiono z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie do analogicznej jednostki w Łodzi, było 5 spotkań między prokuratorami z tych jednostek mających na celu wymianę informacji i koordynację stanowisk.

Było oczywiste, że nowe dowody i informacje z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi musiały być przekazane sądowi i Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie - mówił Seremet i zademonstrował teczkę pełną korespondencji między prokuraturą i sądem w tej sprawie, która w jego przekonaniu potwierdza, że sąd uzyskał wiele informacji o ustaleniach poczynionych w Łodzi.

Zarazem Seremet podkreślił, że łódzka prokuratura była w bardzo delikatnej sytuacji, bo śledztwo z natury rzeczy toczy się niejawnie i przedwczesne przekazanie sądowi materiałów na jawną rozprawę zaszkodziłoby śledztwu. Jak poinformował prokurator generalny, pod koniec września zeszłego roku również Prokuratura Apelacyjna w Warszawie uzyskała od kolegów z Łodzi możliwość zapoznania się z ich materiałami, tak aby oskarżyciele z warszawskiego procesu mogli właściwie realizować swe funkcje przed sądem.

W środę Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z. "Słowika", oskarżonych ws. zabójstwa Marka Papały. Sąd krytykował prokuraturę za to, że - mimo deklarowanej jednolitości tej instytucji - prokuratorzy z różnych jednostek nie byli w stanie współpracować np. co do wymiany informacji na temat sprawy zabójstwa b. szefa policji po tym jak śledztwo przeniesiono z Warszawy do Łodzi. "To zdumiewające" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Dobosz.