Sejm tak przeciąga procedury, że większość spraw posłów-piratów drogowych się przedawnia. Posłowie zawarli w tej sprawie ponadpartyjną koalicję – taką tezę stawia dziś „Gazeta Wyborcza”.

Środa, godz. 12, posiedzenie sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich. Obrady prowadzi przewodniczący Maciej Mroczek (Twój Ruch). Komisja rozpatruje wnioski Komendanta Głównego Policji oraz Inspekcji Transportu Drogowego o zgodę na ukaranie mandatem czterech posłów złapanych przez drogówkę i radary za przekroczenie prędkości i inne wykroczenia na drodze. Sprawcy to: Wojciech Penkalski (Twój Ruch), Patryk Jaki (Solidarna Polska), Lech Sprawka (PiS) i Maciej Wydrzyński (Twój Ruch). Wszyscy wcześniej wyrazili już zgodę na poddanie się karze. Komisja jest za. Całe posiedzenie trwa 15 minut.

Tyle że żaden z wymienionych posłów nie zapłaci mandatu ani nie będzie miał punktów karnych, za co grozi utrata prawa jazdy - punktuje "Gazeta Wyborcza". Penkalski, Sprawka i Wydrzyński wykroczenia popełnili w maju 2013 r. Jaki - 15 czerwca. Zanim ich oświadczenia wraz z orzeczeniem komisji przejdą przez biuro marszałka Sejmu i znajdą się na policji, która będzie mogła wszcząć procedurę, minie rok od złamania przepisów. A to znaczy, że wykroczenie ulegnie przedawnieniu.

Penkalski: poseł rekordzista


Wspomniany już Penkalski (łapany przez policje sześć razy - za prędkość, niebezpieczne wyprzedzanie, rozmowy przez komórkę) z dobrodziejstw przedawnienia korzysta nie pierwszy raz. Gdy drogówka zatrzymała go w listopadzie 2012 r., a policja wysłała miesiąc później wniosek do Sejmu, komisja zajęła się sprawą dopiero w listopadzie 2013 r. Z Sejmu na policję papiery trafiły trzy miesiące po przedawnieniu. Mimo że jest już maj, komisja regulaminowa nie zajęła się jeszcze kolejnym wnioskiem na Penkalskiego wysłanym 20 stycznia. W kolejce czekają jeszcze dwa pisma z KGP dotyczące tego posła - z 23 i 25 kwietnia.

Przypadki posła Macierewicza

Zapłacenia mandatów (i punków karnych) uniknął też Antoni Macierewicz (PiS). W 2010 i 2011 r. jego volkswagena passata radary złapały trzy razy, zawsze w tej samej miejscowości, gdy pędził do Piotrkowa, gdzie był szefem okręgu partii. Przy ograniczeniu do 70 km na godzinę jechał 112, 104 i 133 km/godz. Według policyjnego taryfikatora mandatów i punktów karnych za te wykroczenia zwykły kierowca zapłaciłby od 1000 do 1400 zł mandatów. I - co jeszcze bardziej dotkliwe - nazbierałby aż 29 punktów karnych: 24 za prędkość, 5 za rozmawianie przez komórkę, bo tak właśnie Macierewicz został uwieczniony na jednej z fotografii. Straciłby więc prawo jazdy - wystarczą do tego 24 punkty karne. Macierewicz najpierw wykręcał się od odpowiedzialności i unikał kontaktu z policją, która chciała zweryfikować zdjęcia. Gdy w końcu w 2012 r. zgodził się na poddanie karze, wykroczenia już się przedawniły.
Więcej o bezkarnych posłach-piratach przeczytacie w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".