„Polska będzie dalej grillowana, bo tak naprawdę grillującym idzie o to, żeby ją osłabić, po to, by nasz kraj był mniej skuteczny w zabieganiu o własne interesy” – mówi w tygodniku „Sieci” Jacek Saryusz-Wolski. Poseł do Parlamentu Europejskiego wyjaśnia, dlaczego jego zdaniem Polska jest źle traktowana przez unijne władze.

„Polska będzie dalej grillowana, bo tak naprawdę grillującym idzie o to, żeby ją osłabić, po to, by nasz kraj był mniej skuteczny w zabieganiu o własne interesy” – mówi w tygodniku „Sieci” Jacek Saryusz-Wolski. Poseł do Parlamentu Europejskiego wyjaśnia, dlaczego jego zdaniem Polska jest źle traktowana przez unijne władze.
Jacek Saryusz-Wolski //STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Osłabną emocje. Widać to zresztą po tym, że już teraz na wysłuchania i debaty prowadzone w ramach tej kampanii przychodzi jedynie garstka zainteresowanych. Ale "wojna" się nie skończy, choć prowadzący ją dobrze wiedzą, że nie przyniesie rezultatu, bo przecież sankcji wobec Polski ostatecznie uchwalić się nie da. Bo tu wcale nie chodzi oto, żeby króliczka złapać, tylko żeby go gonić. Żeby Polskę grillować, bo to grillowanego osłabia oraz, według błędnego mniemania, pomaga opozycji - tłumaczy w wywiadzie Saryusz-Wolski. Jesteśmy w wielu sprawach trudnym i wymagającym partnerem, artykułujemy wyraźniej swoje interesy. Bycie pod ostrzałem, krytyka przeszkadzają w walce o nie, trudniej nam zdobyć sojuszników, zmniejsza się nasza soft power. No a poza tym wojowanie z Polską w różnych krajach dobrze się sprzedaje w konfliktach wewnętrznych, czego przykładem jest Francja i kampania Macrona - dodaje. 

Były kandydat na szefa Rady Europejskiej wyjaśnia też w wywiadzie mechanizmy unijnego "grillowania".

W Parlamencie Europejskim niepisane zasady są takie, że jeśli jakaś wchodząca w skład danej frakcji PE partia narodowa, w tym wypadku chodzi o Platformę Obywatelską, chce, żeby ta frakcja podjęła jakieś działania dotyczące kraju tej partii, to się takie działania prawie automatycznie podejmuje. A jak się je podejmuje, to włączają się w nie również unijni komisarze z tej frakcji. I tak też było w przypadku Polski - opowiada Saryusz-Wolski. Europejska Partia Ludowa podjęła więc na żądanie PO te działania, ale od początku wyraźnie nie miała do nich serca. I dlatego powierzono je nie, jak byłoby logiczne, jakiemuś politykowi EPL, tylko socjaliście Timmermansowi. Bo on miał i ma do tego entuzjazm. On jest ideowo zafiksowany, wierzy w wyższość cywilizacyjną Zachodu nad Polską i w ogóle nad nowymi krajami członkowskimi - dodaje. 

Cała rozmowa w najnowszym wydaniu tygodnika. 

(mn)