Pięciu byłych dyrektorów sądów z apelacji krakowskiej i wrocławskiej zostało tymczasowo aresztowanych. Taką decyzję podjął rzeszowski sąd rejonowy. Mężczyźni są podejrzani w śledztwie dot. korupcji, do której miało dojść w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie.

Pięciu byłych dyrektorów sądów z apelacji krakowskiej i wrocławskiej zostało tymczasowo aresztowanych. Taką decyzję podjął rzeszowski sąd rejonowy. Mężczyźni są podejrzani w śledztwie dot. korupcji, do której miało dojść w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie.
Sąd Apelacyjny w Krakowie /Jacek Bednarczyk /PAP

Orzeczenia dotyczące aresztów są natychmiast wykonalne, ale nie są prawomocne; strony mogą złożyć zażalenie - wyjaśniła sędzia Alicja Kuroń z rzeszowskiego sądu rejonowego.

Aresztowani to: Roman P., były dyrektor Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu; Bolesław R., były pełniący funkcję dyrektora Sądu Okręgowego w Krakowie; Edward K. były dyrektor Sądu Okręgowego w Kielcach; Józef K. były pełniący funkcję dyrektora Sądu Okręgowego w Nowym Sączu oraz Jacek G. były pełniący funkcję dyrektora Sądu Okręgowego w Tarnowie. Spośród nich jedynie wobec Jacka G. sąd zastosował areszt na trzy miesiące - do 25 lutego, czyli tyle, o ile wnosiła prokuratura.

W stosunku do pozostałych czterech podejrzanych sąd uznał, że areszty na okres dwóch miesięcy są wystarczające - poinformowała sędzia Kuroń.Postanowienia sądu ws. aresztów zapadły na posiedzeniach niejawnych.

Aresztowani w środę mężczyźni to kolejni podejrzani w śledztwie dot. korupcji do której miało dojść w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie. W związku z tym postępowaniem w poniedziałek rano CBA zatrzymało 10 byłych już dyrektorów sądów z apelacji krakowskiej i wrocławskiej.

W stosunku do pięciu z nich prokurator wystąpił o areszty, a wobec pięciu pozostałych - byłych dyrektorów Sądów Rejonowych: w Wadowicach, w Oświęcimiu, w Chrzanowie, w Olkuszu i Zakopanem -prokuratura zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze, czyli poręczenia majątkowe w wysokości od 10 do 20 tys. zł, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu.

Wszyscy usłyszeli zarzuty o charakterze korupcyjnym. Jak podała we wtorek w komunikacie Prokuratura Krajowa, przyjmowali oni korzyści majątkowe w określonej wysokości w zamian za przychylność w kwestiach dotyczących zlecania usług podmiotom gospodarczym współpracującym z Sądem Apelacyjnym w Krakowie, nadzorowania realizacji usług przez te podmioty oraz aprobatę i dyspozycyjność względem podejrzanego Andrzeja P. - dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie, w zakresie podejmowanych przez niego decyzji związanych z zarządzaniem mieniem sądów.

PK wyjaśniła, że podejrzani przyjęli pieniądze na podstawie umów cywilnoprawnych zawartych z określonymi podmiotami gospodarczymi, które miały charakter fikcyjny i w rzeczywistości nie były zrealizowane lub obejmowały zakres prac wykonanych w ramach obowiązków służbowych.

Z komunikatu PK wynika, że największą łączną kwotę - co najmniej 231,5 tys. zł przyjął Jacek G., a niewiele mniej Edward K.- co najmniej ponad 227,7 tys. zł. Pozostali podejrzani mieli przyjąć od co najmniej 4 tys. zł do co najmniej 170,5 tys.

Oprócz 10 byłych dyrektorów sądów zatrzymanych w poniedziałek, w śledztwie podejrzanych jest jeszcze 16 osób. Odpowiedzą za przywłaszczenia blisko 25 mln zł na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Ośmiu spośród nich jest aresztowanych; pięciu to byli pracownicy SA w Krakowie - w tym m.in. dyrektor tego sądu i b. dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa, główna księgowa SA w Krakowie.

Śledztwo toczy się od 2011 r., a do pierwszych zatrzymań doszło w połowie grudnia 2016 r.

Według ustaleń śledztwa wokół sądu miała powstać sieć nawet kilkudziesięciu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem Sądu oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących fikcyjne zamówienia na świadczenie usług doradczych, analiz, opracowań, szkoleń.

Firmy te z kolei korumpowały, poprzez udzielanie fikcyjnych zleceń, pracowników Sądu Apelacyjnego w Krakowie, co miało zapewnić dyskrecję i dalszą przychylność przy kolejnych zleceniach. Faktycznie umowy te nie były realizowane, zapłacone analizy i opracowania nie powstały, a miały jedynie uzasadnić wypłatę pieniędzy.

Sprawa ma charakter rozwojowy. Niewykluczone są kolejne zatrzymania i zarzuty.