Znów fiasko przetargu na rower miejski w Łodzi. Niemal wszystkie duże miasta już mają rower publiczny, tylko w Łodzi nie udaje się zorganizować wypożyczania jednośladów w abonamencie.

Okazało się, że firma, którą wybrał łódzki Zarząd Dróg i Transportu nie ma sił i możliwości, żeby stworzyć bazę rowerową i nią zarządzać. Grecki podwykonawca tej firmy cofnął swoje referencje. Wyszło to na jaw przy okazji wojny pomiędzy firmami, które startowały w przetargu - tłumaczy dyrektor ZDiT, Grzegorz Nita. Szansy na to, że rower powstanie w tym roku, właściwie nie ma, bo nie będziemy uruchamiać tego systemu na okres zimowy.

Łodzianie są rozczarowani takim obrotem sprawy. Dla mnie osobiście jest to bardzo zła wiadomość, ponieważ jestem teraz na etapie studiowania, trochę pracowania i bardzo chciałbym skorzystać z tego roweru, bo nie stać mnie na sprowadzenie do Łodzi mojego starego roweru. Gdyby tylko był zorganizowany abonament na rower miejski, na pewno korzystałbym - usłyszała reporterka RMF FM od młodego mężczyzny. Szkoda, że Łódź nie ma tego systemu - mówi z kolei łodzianka. Za chwilę będzie lato, w tramwajach ciasno, gorąco - każdy by chciał jeździć na rowerze. Rasowy cyklista, który intensywnie korzysta z istniejących ścieżek rowerowych, zastanawia się głośno nad tym czy Łódź jest przyjaznym miastem dla cyklistów. Może Łódź jest aż tak przyjaznym miastem, że nie pozwala sobie na przyjęcie niekorzystnych warunków dla roweru miejskiego? Może Łódź jest zbyt wymagająca wobec firm, które mają te rowery tutaj prowadzić? Może dlatego nie udaje się rozstrzygnąć przetargu na - nie znam szczegółów i dlatego nie chcę oceniać. A

Środowisko zorganizowanych łódzkich cyklistów reprezentowane przez Huberta Barańskiego z Fundacji "Fenomen" cieszy się, że w tym roku Łódź nie będzie miała publicznych jednośladów. Bardzo dobrze, że ta inwestycja się opóźni - mówi Barański. Łódź nie jest przygotowana na rower miejski. Najpierw trzeba zrobić wszystko, żeby miasto przygotować infrastrukturalnie. Teraz w Śródmieściu praktycznie nie ma nic. Mamy dwa kontrapasy (śmiechu warte - dwa kontrapasy to powstają w ciągu tygodnia w Krakowie), mamy dwie śluzy rowerowe (z czego jedna jest kompletnie niewidoczna, a z drugiej nie wiadomo, jak korzystać), pasy rowerowe (które umożliwiają jazdę po jezdni w sposób bezpieczny) można policzyć na palcach jednej ręki. Poza ulicą Piotrkowską, na której rowerzyści czują się bezpiecznie i swobodnie, całe Śródmieście jest nieprzygotowane na cyklistów (również klientów roweru miejskiego).

Pierwszy raz publiczne jednoślady miały pojawić się w Łodzi już sześć lat temu, ale przetarg trzeba było unieważnić. Ten sam los spotkał kolejny i kolejny przetarg. Może w przypadku Łodzi sprawdzi się powiedzenie nie do trzech, ale do czterech razy sztuka?