Dwóch skiturowców, którzy utknęli na szlaku z Hali Rysianki na Halę Miziową, odnaleźli w nocy beskidzcy goprowcy. Turystów, w stanie dobrym, przewieziono do schroniska, gdzie spędzili noc – powiedział w poniedziałek ratownik dyżurny stacji GOPR w Szczyrku Edmund Górny.

Dwóch skiturowców udało się z Hali Rysianki na Halę Miziową. U jednego z nich popsuły się wiązania nart. Około godz. 19.30 zwrócili się o pomoc, ale tuż potem rozładowały się im telefony. Skierowaliśmy tam pięć skuterów śnieżnych. W akcji uczestniczyło 18 ratowników. Turyści zostali odnalezieni i przewiezieni do schroniska. Wyprawa zakończyła się około godz. 3.00 - powiedział ratownik Edmund Górny.

Turyści po przewiezieniu do schroniska byli w dobrym stanie. Skiturowcy byli bardzo dobrze przygotowani i wyekwipowani. Natura potrafi jednak postawić na swoim - dodał. W rejonie Pilska, gdzie utknęli, panują ekstremalnie trudne warunki. Leży tam nawet do 2 m śniegu. W tym śniegu nie mają szans przetransportować się do cywilizacji, a karetki do nich nie dojadą. Musimy ich przewieźć w różny sposób, m.in. skuterami śnieżnymi. W miniony weekend mieliśmy kilka takich przypadków, a w sumie już kilkanaście - podkreślił ratownik. Dodał, że na razie nie ma potrzeby dostarczania nikomu żywności. Ludzie mieszkają w górach od lat. Wiedzą, jak powinni się zaopatrywać - powiedział goprowiec.

Zasypane Beskidy

Warunki turystyczne w Beskidach są bardzo trudne. Poruszanie się bez nart skiturowych lub rakiet jest miejscami praktycznie niemożliwe, a nocna akcja dowodzi, że i one nie gwarantują bezpieczeństwa.

Przy schronisku na Markowych Szczawinach w rejonie Babiej Góry śniegu leży ponad 130 cm, na Hali Miziowej na Pilsku 150 cm, na Klimczoku - 100 cm, na Przysłopie - 140 cm, a na Leskowcu - 95 cm.

Na Babiej Górze obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego.

Opracowanie