Wydaje nam się, że wystarczy zakręcić kran w czasie mycia zębów i zamontować w toalecie nowoczesną spłuczkę, by oszczędzać wodę? Okazuje się, że oszczędzanie jej to nie tylko ograniczanie zużycia, ale w dużej mierze też rozsądne używanie... chemikaliów. Przypominamy o tym z okazji Światowego Dnia Wody.

Zobacz również:

Nie oznacza to jednak, że nie musimy wcale ograniczać zużycia wody. Oszczędzanie wody jest istotne przede wszystkim dlatego, że mniej tej wody trafia do ścieków. Bez względu na to, czy my ją rzeczywiście, fizycznie "zabrudzimy", czy po prostu ona będzie sobie leciała, podczas gdy my będziemy myć zęby, to ta woda trafi do ścieków. A potem trafi do oczyszczalni tych ścieków. I wiadomo, że w trakcie tej drogi ona zmienia oczywiście parametry chemiczne itd. Prędzej czy później oczyszczona trafia z powrotem do rzeki, ale jednak przez jakiś czas jest poza zasięgiem obiegu wodnego - wyjaśnia Kasia Dytrych z Fundacji Nasza Ziemia.

Jak to się dzieje, że w pewnym momencie brakuje nam wody i zaczyna panować susza? Banalna, ale prawdziwa jest odpowiedź, że po prostu brakuje deszczu. Tego uczą już w szkole podstawowej, a w uproszczeniu wygląda to tak: rzeki, jeziora i inne zbiorniki wodne na ziemi parują, z tej pary tworzą się chmury, a z tych chmur pada deszcz, z którego woda trafia z powrotem do zbiorników wodnych. Tak w skrócie działa obieg wodny. Jeżeli jednak zabierzemy z niego znaczną część wody na czas, gdy jest w wodociągach, a później w kanalizacji, to oznacza, że gdzieś na ziemi tej wody w obiegu będzie mniej.

Istotne jest na przykład to, ile my zużywamy detergentów, czy używamy ich mądrze, ale też czy zastanawiamy się i pytamy, gdzie jest najbliższa oczyszczalnia ścieków, czy ona działa. To co my możemy zrobić, to przede wszystkim zastanowić się nad tym, jak możemy wodę w mniejszym stopniu zanieczyszczać. Na przykład, czy rzeczywiście każdy najdrobniejszy kubek musimy umyć płynem do mycia naczyń, czy może go wystarczy orządnie wyszorować - sugeruje Dytrych. Notabene tutaj zastanówmy się, czy potem tego płynu też trochę nie wypijamy, na przykład w kolejnej herbacie, jeżeli użyjemy go po prosto za dużo - przestrzega.

Najprawdopodobniej nikt z nas nie doświadczył tego, że wydzielano by mu, ile ma zużywać wody dziennie. Może jednak nadejść taki moment, w którym będziemy mieli tę wodę wydzielaną. Po prostu będzie jej bardzo mało w rzekach i tutaj każda kropla będzie się liczyła. Pamiętajmy, że oprócz tego, że my ta wodę zużywamy codziennie do życia, to ta woda potrzebna jest jeszcze roślinom czy zwierzętom, które też chcą żyć. A jeżeli będziemy marnotrawić wodę na bardzo dużą skalę, to rzeczywiście możemy się przyczynić do tego, że tej wody fizycznie w jakimś miejscu będzie mniej - alarmuje Dytrych.

Jej zdaniem, z obecnych szacunków różnych organizacji zajmujących się problemami z wodą wynika, że brak dostępu do wody pitnej może dotykać aż ponad miliarda osób na świecie. Do tego dodajmy sobie jeszcze wszystkich tych, którzy mają dostęp wyłącznie do wody, która jest w jakiś sposób zanieczyszczona, która prędzej czy później po prostu spowoduje ciężkie choroby a prawdopodobnie i śmierć. 75 procent wody na całej Ziemi to jest woda słona. Czyli generalnie zanim jej w jakiś sposób nie uzdatnimy, to w zasadzie jest ona dla nas bezużyteczna - przypomina.

(mpw)