70 związkowców LOT-u protestowało przed kancelarią premiera domagając się odwołania m.in prezesa spółki. Pracownicy przekazali też Donaldowi Tuskowi petycję, w której napisali, że nie zgadzają się ze sposobem zarządzania firmą.

Według związkowców prezes LOT Sebastian Mikosz oraz przewodniczący rady nadzorczej Jacek Krawczyk prowadzą politykę "pozbywania się niewygodnych osób". Wprowadzili nowy regulamin wynagradzania, chociaż większość związków działających w firmie nie zgodziła się na obniżki płac. W petycji protestujący napisali, że redukcja zatrudnienia nie daje i nie może dać spodziewanych efektów w postaci poprawy wyniku finansowego, gdyż firma, aby zaczęła zarabiać musi być dobrze zarządzania, musi walczyć o rynek, rozwijać siatkę połączeń.

W PLL LOT od kilku miesięcy trwa proces restrukturyzacji. W ramach zwolnień grupowych, które rozpoczęły się w październiku 2009, do końca maja tego roku z firmy odeszło 400 osób. Pod koniec 2010 r. spółka planuje zredukowanie zatrudnienia poniżej 3 tys. osób. Ponad rok temu Skarb Państwa i Towarzystwo Finansowe Silesia przejęły pełną kontrolę nad spółką. W rękach pracowników pozostaje 6,93 proc. akcji.