​Najwyższa Izba Kontroli sprawdza rządowy program budowy promów - informuje Onet. O kontrolę tego programu wielokrotnie apelowali politycy opozycji.

Chodzi o program "Batory", który zakładał budowę potężnego, ponad 200-metrowego promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Trzy lata temu ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki ozdobnym młotkiem wbił nit w stępkę pod statek.

Mimo wielkich zapowiedzi, projekt nie ruszył. Budowa miała ruszyć w 2018 roku, a statek miał zostać zwodowany rok później. Armator miał go otrzymać w 2020 roku. Jak informuje jednak Onet, w 2020 roku nie ma nawet projektu, według którego prom miał być skonstruowany.

Sprawą interesowali się politycy opozycji, którzy na posiedzeniach sejmowej komisji gospodarki morskiej podejmowali temat. Pod koniec 2017 roku poprosili NIK o kontrolę, ale wówczas otrzymali odpowiedź, że na działania kontrolerów jest zbyt wcześnie. Dwa miesiące temu posłowie KO ponownie zwrócili się do Izby.

Jak podaje Onet, odpowiedź z NIK otrzymał dzisiaj poseł Arkadiusz Marchewka. Wynika z niej, że kontrola rozpoczęła się jeszcze w ubiegłym roku, a Izba sprawdza realizację "wybranych projektów flagowych Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju".

Czynności kontrolne we wszystkich trzech jednostkach (Morskiej Stoczni Remontowej "Gryfia", Polskiej Żegludze Bałtyckiej i Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej - przyp.red.) zostały już zakończone i obecnie trwa procedura rozpatrywania zastrzeżeń do wystąpień pokontrolnych - napisał prezes NIK Marian Banaś. Raport ma ujrzeć światło dzienne jesienią.

Miał być wielki prom, a jest wielkie oszustwo (...) Skoro prezes NIK w swoim piśmie wskazuje, że rozpatrywane są zastrzeżenia zgłoszone do wystąpień pokontrolnych, to może oznaczać, że wyniki kontroli są krytyczne dla osób odpowiedzialnych za te działania - mówi Marchewka w rozmowie z Onetem.