Zarząd SUEZ Zachód Sp z o.o. zarządzający składowiskiem odpadów w Kartowicach koło Szprotawy (Lubuskie) zapowiada złożenie doniesienia do prokuratury po sobotnim pożarze. W ich ocenie był on skutkiem podpalenia.

Do pożaru na składowisku odpadów w Kartowicach doszło rano. Jak informowała lubuska Straż Pożarna, w akcji brało udział pięć zastępów, a pożar objął ok. 10 arów. Ogień udało się szybko opanować; akcja trwała niespełna godzinę. Sprawą zajęła się policja i inspekcja ochrony środowiska.

W sobotę zarząd spółki zarządzającej składowiskiem wydał oświadczenie w dotyczące tego wydarzenia.

Relacjonuje w nim, że o godz. 6:40 profesjonalna ochrona obiektu dokonała obchodu i nie odnotowała żadnych niepokojących zjawisk, a 25 minut później, od strony sąsiadującej ze składowiskiem drogi, pojawił się dym i, niemalże równocześnie, powiadomiona przez osobę trzecią, straż pożarna. Po niespełna godzinie sytuacja została opanowana i strażacy odjechali.

"Z uwagi na stan prac na składowisku wykluczamy samozapłon. Dzisiejsze zdarzenie nie ma również nic wspólnego z próbą nielegalnego pozbycia się odpadów. W naszej ocenie jest to ewidentna próba wmanewrowania spółki w ogólnokrajową plagę pożarów w obiektach gospodarki odpadami, gdyż, w odróżnieniu do opisywanego w ostatnim czasie zjawiska, na składowisko w Kartowicach trafiają odpady, które są tu unieszkodliwiane. Jest to ostateczne miejsce ich przeznaczenia, nie są bowiem zakwalifikowane do recyklingu" - napisano w oświadczeniu.

Zarząd spółki przekazał w oświadczeniu, że "nie może być mowy o korzyściach płynących ze spalenia odpadów na składowisku w Kartowicach, przeciwnie, pożar generuje koszty w związku z zagrożeniem dla prowadzonych w obiekcie prac. W związku z uzasadnionym podejrzeniem dokonania przestępstwa podpalenia składowiska, zarząd spółki niezwłocznie złoży stosowne doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Żaganiu".

(nm)