"Na jesieni mogą nas czekać kolejne wybory; z nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy wynika, że powraca temat podzielenia województwa mazowieckiego" - czytamy w czwartkowym "Dzienniku Gazecie Prawnej". Według gazety, projekt ustawy w tej sprawie ma trafić do Sejmu jeszcze w lipcu.

Według ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej" Prawo i Sprawiedliwość bardzo śpieszy się z zapowiadanym już wcześniej wyodrębnieniem stolicy i jej przyległości z województwa mazowieckiego. Miałoby to doprowadzić do przeprowadzenia wyborów na terenie dwóch nowych województw. 

"Musimy to przeprowadzić jeszcze w tym roku, bo idzie nowy budżet unijny, w ramach którego musimy zgłosić nie 16, ale 17 województw i ich regionalne programy operacyjne na lata 2021-2027" - mówi dziennikowi polityk PiS.

Według gazety, projekt jest niemal gotowy i do końca lipca trafi do Sejmu. Być może posłowie zajmą się nim w sierpniu, później ustawa najpewniej trafi na 30 dni do Senatu. Jak tłumaczy rozmówca "DGP", "Sejm zająłby się jego poprawkami na początku września tak, by w listopadzie mogły się odbyć wybory".

NIE PRZEGAP: Jacek Sasin o projekcie ws. metropolii warszawskiej: Stolicy chcemy dać oddech

Gazeta podaje, że nowe województwo objęłoby obecną Warszawę plus przylegające do niej powiaty, czyli tzw. obwarzanek. Podkreśla, że z takim pomysłem PiS nosi się już od poprzedniej kadencji, bo utworzenie województwa warszawskiego prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w parlamentarnej kampanii wyborczej we wrześniu 2019 r.

Dziennik podaje, że jest jedna różnica w obecnie przygotowywanym projekcie, a tym poprzednim. Wcześniej zakładano okres przejściowy, w którym funkcję marszałka województwa stołecznego pełniłby prezydent Warszawy, a stołeczna rada pełniłaby funkcję sejmiku. W nowych planach okresu przejściowego nie ma, co oznacza wybory w tym roku.

"PiS kieruje się wyłącznie politycznymi względami" ‒ komentuje w rozmowie z gazetą marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik i zapowiada, że będzie starał się pomysł zablokować.

"Będzie systemowy atak na samorządy"

Borys Budka podkreślił w czwartek w Polsat News, że do przeprowadzenia planu podzielenia województwa trzeba mieć jakieś uzasadnienie merytoryczne, tymczasem - jego zdaniem - tutaj uzasadnienie jest tylko jedno: polityczne, bo PiS nie potrafi pogodzić się z tym, że przegrywa w Warszawie i na Mazowszu.

Chyba każdy obserwator sceny politycznej wie, że to jest tylko po to, by odebrać swoim przeciwnikom politycznym władzę na Mazowszu
- powiedział lider PO. Zapowiedział jednocześnie podjęcie odpowiednich kroków. A jeśli nie, to wygramy inaczej te wybory - dodał.

W rozmowie zwrócono także uwagę, że tego typu podział oznacza dla stolicy m.in. gigantyczne tzw. janosikowe (podatku solidarnościowego, które bogatsze gminy płacą na rzecz tych biedniejszych), konieczność utrzymania trzech czwartych dróg i połowy szpitali oraz innych instytucji publicznych za mniej więcej 13 proc. pieniędzy, które Warszawa i woj. mazowieckie mają dziś, w związku z czym miastu grozi finansowy upadek, co w efekcie przełoży się na poparcie PO w stolicy, które będzie się kurczyło, ponieważ Warszawa będzie traciła środki finansowe.

To będzie systemowy atak na samorządy - ocenił Budka. Według niego, będzie to "dotyczyło większości dużych miast, tzn. ograniczenie finansowania, żeby zwalić na przeciwników politycznych, żeby pokazać, że coś się tam źle dzieje". Naszą rolą jest wytłumaczenie mieszkańcom i spowodowanie takiego społecznego, oddolnego oporu przeciwko tym zmianom - zapowiedział szef PO.

Zapewnił, że Koalicja Obywatelska jest przygotowana na to, że atak na samorządy będzie kompleksowy. Zacznie się od Mazowsza, ale to również są inne, niezbyt mądre pomysły, takie jak zwiększenie liczby województw, likwidacja powiatów, czy też likwidacja bezpośrednich wyborów wójta, burmistrza, prezydenta - powiedział.

Na uwagę, że obecnie nie ma wątpliwości, że KO wygra te wybory w Warszawie, jednak nie ma także pewności, czy wygra je również na Mazowszu, Budka ocenił, że w takim razie może tylko współczuć, jeśli za zarządzanie nowym województwem wezmą się ludzie pokroju obecnego wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.

Przypomnę, że teraz będziemy spłacać 70 mln, które on wyrzucił w błoto (chodzi o koszty poniesione przez Pocztę Polską w związku z przygotowaniem do korespondencyjnych wyborów 10 maja, które ostatecznie się nie odbyły), przypomnę referenda w gminach okołowarszawskich, które były zarządzone dlatego, że Jacek Sasin miał inne pomysły - mówił lider PO. Jeżeli jeszcze nagrodą dla Jacka Sasina ma być to, że będzie - nie wiem - marszałkiem nowego województwa, to mogę tylko współczuć mieszkańcom - stwierdził.


ZOBACZ RÓWNIEŻ: Udział dzieci w polowaniach. Sejmowa komisja przeciwna