Prokuratura w Warszawie nadal analizuje, czy odwoła się od decyzji sądu, który zdecydował o wypuszczeniu na wolność Ahmeda Zakajewa. W piątek sędzia oddalił wniosek śledczych o aresztowanie na 40 dni szefa emigracyjnego rządu Czeczenii.

Rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska powiedziała, że do prokuratury wpłynęło już uzasadnienie decyzji sądu. Jest ono obszerne, odwołuje się do prawa międzynarodowego i wymaga głębszej analizy - dodaje. Na złożenie zażalenia do Sądu Apelacyjnego w Warszawie prokuratura ma czas do piątku.

Zakajew - ścigany przez Rosję międzynarodowym listem gończym pod zarzutem terroryzmu - został zatrzymany przez policję w piątek w Warszawie. Prokuratura wystąpiła do sądu o aresztowanie go na czas procedury ekstradycyjnej, co uzasadniono wagą rosyjskich zarzutów. Sąd odmówił aresztu, uznając, że byłoby to niezgodne z polskim prawem, bo Zakajew dostał azyl w Wlk. Brytanii.

Lewandowska powiedziała, że do prokuratury nie wpłynął jeszcze wniosek Rosji o ekstradycję Zakajewa. Jeśli tak się stanie będzie to oznaczało formalne rozpoczęcie postępowania ekstradycyjnego.

Ekstradycji można odmówić m.in., gdy zarzucany danej osobie czyn nie jest ścigany w obu państwach; jeśli nie ma gwarancji, że w danym państwie nie zostaną złamane prawa oskarżonego, pogorszona jego sytuacja lub że nie mógłby on liczyć na sprawiedliwy proces, a także - jeśli mogłaby zostać orzeczona lub wykonana kara śmierci. Sąd podejmując decyzję, może też wziąć pod uwagę, czy dana osoba jest objęta ochroną międzynarodową np. ma status uchodźcy na terenie innego kraju UE.

Polski i Rosji nie łączy dwustronna umowa o ekstradycji. Podstawą procedury jest europejska konwencja o ekstradycji z 1957 r., którą podpisały oba państwa. O dopuszczalności ekstradycji orzeka sąd. Jeśli nie zgodzi się na ekstradycję, to ta decyzja będzie ostateczna - jeśli zaś się zgodzi, ostateczną decyzję podejmie minister sprawiedliwości.