Każdy Polak finansuje wybraną przez siebie partię - taką regułę do nowej ordynacji wyborczej chcą wprowadzić senatorowie. Podatnik miałby prawo wyboru stronnictwa, które otrzymałoby od fiskusa jego dwa złote. W przypadku braku zdecydowania podatnika co do tego, któremu ugrupowaniu przekazać tę kwotę, pieniądze trafiałyby do wspólnej kasy. Potem byłyby dzielone między poszczególne partie.

System jest prosty: wypełniając corocznie swój PIT wpisywalibyśmy w odpowiednią rubrykę nazwę jednej z partii i na jej konto automatycznie przelewanoby dwa złote z naszych podatków. "Każdy obywatel jest dysponentem swoich dwóch złotych. Obywatele finansujący te partie obejmą kontrolę nad nimi. Te partie będą znacznie mniej wyalienowane" - zachwala pomysł senator Romaszewski. Zaciekłym przeciwnikiem 2-złotowej idei jest Donald Tusk, który po raz pierwszy od czterech lat zdecydował się zabrać głos w senackiej debacie. "Mam wrażenie, że Polaków irytuje przede wszystkim pomysł przymuszania ich do płacenia na partie polityczne. Dopiero w drugim rzędzie pomysł, żeby płacić na wszystkie partie polityczne. Dlatego uważam, że poprawka senatora Romaszewskiego jest kosmetyczną poprawką i tak złej ustawy" – powiedział Tusk. To czy ta kosmetyczna poprawka wejdzie w życie zależy nie tylko od głosowań senackich, ale również od późniejszych decyzji Sejmu i prezydenta. Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM Konrada Piaseckiego:

23:30