Trasa kolejowa do Świnoujścia jest już przejezdna. W poniedziałek nad ranem w Warnowie wykoleiło się siedem cystern z olejem napędowym. Od dzisiaj jednak pociągi mogą przejechać jednym torem.

Wypompowywanie zawartości cystern trwało prawie trzy dni. Teraz, żeby udrożnić przejazd, kolejarze pracowali całą noc, przy świetle z pociągu technicznego. Do rana udało im się naprawić uszkodzone szyny i podkłady kolejowe, a także ustawić sieć trakcyjną. Chwilę przed 8 rano prace się zakończyły. Pociągi do Świnoujścia jadą już normalnie. Mimo że przejezdny jest jeden tor, to opóźnień być nie powinno. Ruch na tej trasie nie jest wielki - mówi Mirosław Siemieniec, rzecznik Polskich Linii Kolejowych.

To jednak nie koniec prac w Warnowie. Na naprawę czeka jeszcze drugi, bardziej zniszczony tor. Jego remont zakończy się dopiero za miesiąc. Cysterny uszkodziły tam rozjazdy. To fragmenty, które umożliwiają pociągowi przejechanie z jednego toru na drugi. Są robione specjalnie dla danego skrzyżowania i musimy je zamówić. Dlatego potrwa to tak długo - wyjaśnia Siemieniec.

Z pewnością z ulgą odetchną podróżni - od kilku dni byli bowiem skazani na zastępcze autobusy, w których nie można było podróżować z rowerem czy wózkiem dziecięcym. Odetchnie też Port Handlowy ze Świnoujścia, bo aż 90 procent towarów trafia tam koleją. Od poniedziałku ładunki ani nie docierały do portu, ani nie można było ich rozładować ze statków.

PLK szacują straty po katastrofie na mniej więcej milion złotych. Zapłaci za nie najpewniej właściciel wagonów, które się wykoleiły, czyli Orlen KolTrans. Według komisji, która badała miejsce wypadku, przyczyną wykolejenia się składu była awaria jednego z wagonów.