Odchodzący rząd pracuje jeszcze nad budżetem ale istotne dla państwa decyzje będzie podejmował już nowy rząd. Pytanie tylko jaki? W Warszawie rozpoczęły się obrady najważniejszych ludzi w SLD. Atmosfera, mimo niedzielnej wygranej, daleka jest jednak od euforii.

A wszystko dlatego, że zanim liderzy Sojuszu przystąpią do tworzenia czy to rządu mniejszościowego czy też koalicyjnego, muszą rozliczyć winnych za poważne błędy popełnione w trakcie kampanii wyborczej. Pod politycznym pręgierzem jest szef sztabu wyborczego Krzysztof Janik. Z naszych informacji wynika, że zażalenia składają setki rozczarowanych i zszokowanych kandydatów, którzy byli pewni swego, a jednak do Sejmu nie weszli. O fatalnych błędach dziś mówią niemal wszyscy. Wielu na pozór pewniaków, którzy przejechali tysiące kilometrów, odbyli setki spotkań - dziś odchodzą z kwitkiem. Po pierwsze kandydatów na listach SLD było po prostu za dużo. Wśród tysiąca dwudziestu osób mnóstwo było figurantów, którym coś partia zawdzięczała, więc w nagrodę wpisała na listy. Po drugie listy źle skonstruowano. Między kandydatami wybuchały bratobójcze wojny. Musieli ostro rywalizować we własnym okręgu, były podgryzania, a nawet donosy do prokuratury. Ci przegrani politycy SLD, a są ich setki, pogrążeni wciąż w ciężkim szoku mówią dzisiaj "pot, krew i łzy. Nasz pot już poszedł na marne, łzy leją się od wczoraj a dziś zapewne poleje się czyjaś krew".

12:25