Nawet kilkadziesiąt minut dłużej muszą czekać na pociąg podróżni, jadący z Katowic i Krakowa do Warszawy. Tym razem powodem opóźnień nie są remonty torów, ale naprawa szybkich lokomotyw. Zdaniem PKP Intercity, z remontem nie można było zaczekać do końca wakacji, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo pasażerów.

A zaczęło się od awarii jednej z szybkich lokomotyw w ubiegłym tygodniu: lokomotywa stanęła na trasie i trzeba było ją odholować. By uniknąć podobnych przypadków, cały tabor tzw. "dziewiątek", które rozpędzają się do 160 km/h, trafił do warsztatu. Ich miejsce zajęły zwyczajne lokomotywy, których maksymalna prędkość jest o 30 km/h mniejsza.

Teraz czas przejazdu na przykład z Warszawy do Katowic - na odcinku niespełna 300 km - wyniesie trzy, a nawet cztery godziny.

Perspektywa dłuższych podróży nie podoba się pasażerom, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Piotr Glinkowski:

PKP Intercity uspokaja jednak, że codziennie z warsztatu na tory mają wyjeżdżać trzy kolejne "dziewiątki".