Dokumenty dotyczące podróży Radosława Sikorskiego jako szefa MSZ powinny zostać odtajnione - uważa Prawo i Sprawiedliwość. Politycy tej partii apelują w tej sprawie do samego Sikorskiego. Wskazują również, że głos powinien zabrać prokurator generalny Andrzej Seremet.

Politycy PiS podczas konferencji prasowej w Sejmie powoływali się na publikację "Faktu". Dziennik napisał, że prywatny Nissan Qashqai należący od lutego 2010 roku do Radosława Sikorskiego i jego żony Anny Applebaum podczas ostatniego przeglądu gwarancyjnego miał na liczniku zaledwie 30 083 km. Tymczasem Sikorski utrzymuje, że prywatnym autem - w celach poselskich - przejechał aż 90 tys. km - wskazuje dziennik.

Wzywamy pana marszałka Radosława Sikorskiego - a więc drugą osobę w państwie - by przedstawił informacje, by się wytłumaczył z tego, co podaje dzisiejsza gazeta, jakimi samochodem podróżował w celach służbowych, w jakich spotkaniach brał udział - oświadczył szef klubu PiS, Mariusz Błaszczak.

Do publikacji "Faktu" Sikorski odniósł się w piątek na twitterze - napisał, że od 2007 roku miał kilka samochodów - VW Phaeton, Jeep Liberty, Nissan Qashqai i VW Golf. "Przebieg na VW Golf grubo ponad 100000 km. Pozywam fakt.pl" - napisał marszałek Sejmu.

Błaszczak pytany o zapowiedź pozwu, odparł: Jeśli będzie taki pozew, to pewnie gazeta będzie odpowiadać, ale nam zależy na tym, by ten, który jest sędzią w sprawie posłów był bez skazy i okazuje się, że unika odpowiedzi na najprostsze pytania. Jeśli miał kilka samochodów - dobrze - to trzeba wykazać, że posługiwał się tymi samochodami.

Według szefa klubu PiS, w sprawie Sikorskiego należy zbadać dokumenty BOR, które - jak mówił - "są wciąż tajne, a nie powinny", a także zbadać kalendarz ówczesnego ministra spraw zagranicznych oraz dokumenty z biura posła.

Błaszczak zwrócił uwagę, że pomimo apeli PiS szefowa MSW Teresa Piotrowska nie odtajniła dokumentów BOR. A więc rząd koalicji PO-PSL ukrywa dokumenty w tej sprawie. Również nie odzywa się pani premier Ewa Kopacz, która jest przełożoną Radosława Sikorskiego, przewodniczącą PO, a więc mamy do czynienia ze zmową milczenia - oświadczył.

W poniedziałek tygodnik "Wprost" napisał, że Sikorski - jeszcze jako minister spraw zagranicznych - a także minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i wiceminister zdrowia Sławomir Neumann pobierali z kancelarii Sejmu pieniądze jako zwrot kosztów za używanie prywatnych aut do poselskich wyjazdów. W przypadku Sikorskiego - zaznacza tygodnik - działo się tak, choć jako szef MSZ miał do dyspozycji samochód służbowy i ochronę BOR.

We wtorek Sikorski mówił, że wykorzystywał jedną trzecią limitu kilometrowego przeznaczonego na podróże krajowe posła. Jak państwo posłowie pewnie zaświadczą - limit kilometrowy na podróże krajowe w Sejmie jest niewysoki, łatwo go przekroczyć - podkreślał.