Przymrozki w Polsce dają o sobie znać. Ratownicy z Łodzi odnotowali pierwszy przypadek hipotermii. Temperatura ciała pacjentki, która siedziała na chodniku, sięgała 25 stopni Celsjusza. Kobieta została przewieziona do szpitala.

Tuż po godzinie 6 ratownicy zostali wezwani na łodzką ulicę Kilińskiego. 50-latka siedząca tam na chodniku miała zaburzenia świadomości, jej tętno było ledwo odczuwalne, a temperaturę ciała - mierzona z błony bębenkowej ucha - sięgała zaledwie 25 stopni Celsjusza.

Kobietę ogrzano, a następnie przetransportowano do Centrum Kliniczno-Dydaktycznego w Łodzi.

Przymrozki będą częstsze

Jak zaznaczają łódzcy ratownicy, wraz z nadejściem przymrozków takie sytuacje będą się zdarzały częściej. Przypominają, że pierwszym objawem wychłodzenia są dreszcze, za pomocą których organizm chce wyprodukować dodatkowe ciepło.

Jeśli temperatura dalej spada, dreszcze stają się nieefektywne i ustępują, a poszkodowany staje się apatyczny. Występujące zaburzenia mowy - tzw. bełkotliwa mowa - oraz zaburzenia koordynacji sprawiają, że osobę wychłodzoną bardzo łatwo pomylić z pijanym człowiekiem - wyjaśnił Adam Stępka Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.

Wraz z dalszym obniżaniem temperatury tętno osoby wychłodzonej staje się słabo wyczuwalne, pojawiają się słabe i rzadkie oddechy. Jeśli pomoc nie nadejdzie w porę może wystąpić zatrzymanie krążenia - podkreślił Stępka.

Policja ostrzega przed piciem alkoholu "na rozgrzewkę"

Policja przypomina, że w całym kraju na przełomie 2017 i 2018 roku doszło do 83 zgonów z wychłodzenia, natomiast w analogicznym okresie 2018/2019 - do 73.

Funkcjonariusze zaznaczają także, że rozgrzewanie się przy pomocy alkoholu jest bardzo szkodliwe - osoby nietrzeźwe na zewnątrz mogą przewrócić się, doznać urazu lub nie mieć siły, by się podnieść.

Służby apelują, by nie przechodzić obojętnie obok ludzi leżących po ulicy - także tych po alkoholu. Takie przypadki należy zgłaszać pod numerami alarmowymi 997 i 112.