Amber Gold już nie ma, ale nietrudno znaleźć na rynku oferty parabanków gwarantujących jeszcze wyższy zysk niż piramida Marcina P. Na liście ostrzeżeń KNF-u figuruje na przykład Perfect Trade, który ma pomnażać pieniądze aż do gwarantowanej wysokości 26 procent.

Władze spółki oczywiście zapewniają, że ich firma nie jest powtórką sprawy Amber Gold, ale podobieństw jest więcej niż kilka: mamy oszustwa, przyjęcie przez podejrzanego nazwiska żony, tak jak zrobił Marcin P., są znikające pieniądze i ostrzeżenia Komisji Nadzoru Finansowego. Dodatkowo są nawet kopalnie złota w Gwinei.

Spółką zajęła się prokuratura, ale natychmiast umorzyła śledztwo. Powodując tym samym nową falę podejrzeń. Śledczy twierdzą, że nie znamion popełnienia przestępstwa. Skąd my to znamy?

Inwestorzy wymyci do czysta

Cała historia zaczyna się 15 kwietnia 2009. Wtedy Adrian Grandke razem z Damianem Kluge zakładają w Katowicach firmę Carwash Investment Sp. z o.o. To miał być złoty biznes. Firma zachęcała inwestorów do wpłacania pieniędzy, co najmniej 50 tysięcy złotych, które miały zostać przeznaczone na budowę sieci myjni samochodowych. Zwrot z inwestycji miał wynieść nawet 70 procent, oczywiście bez ryzyka.

Inwestycja nie wyszła, według prokuratury w Katowicach udało się postawić tylko 4 myjnie, niektóre po prostu kupiono i przemalowano. Ludzie pozostali bez pieniędzy. Mam kilkuset poszkodowanych. Bliżej 200, niż 900, ale to jest naprawdę duża liczba, choć jeszcze nie jest pełna - mówi nam prowadząca sprawę Carwash prokurator Agnieszka Wichary z Katowic.

Teoretycznie ta inwestycja miała być superbezpiecznia. Klienci wpłacali pieniądze na konto powiernicze w banku i tylko bank miał prawo wypłacać pieniądze firmie Carwash, jeżeli ta pokaże dokumenty potwierdzające wykonanie kolejnych etapów inwestycji. Firma dostarczała dokumenty, najprawdopodobniej sfałszowane i wybierała pieniądze. Poszkodowani klienci nie mogli odzyskać pieniędzy nawet za te kilka myjni, które udało się zbudować, bo nie mieli do nich prawa własności. Pieniądze przepadły i śledczy nie potrafią ich odnaleźć.

Termin zakończenia śledztwa w sprawie Carwash wyznaczono na marzec przyszłego roku i oczywiście może zostać przedłużone, bo dokumentów i dowodów jest naprawdę sporo. Dokumenty Carwash zajmują pokój mniej więcej o powierzchni 16 metrów kwadratowych. To ogrom materiału, ale na dziś nie mam zamiaru tego umarzać - przyznaje pani prokuratur Wichary. Głównym podejrzanym będzie zapewne Adrian Grandke, człowiek, który niedawno zmienił nazwisko.

Więzi rodzinne

Gdy afera Carwash na dobre już wybuchła i było o niej głośno na Śląsku, Adrian Grandke poznał swoją przyszłą żonę Annę Jachowicz - tak wynika z ustaleń śledczych. Po ślubie mężczyzna przyjął nazwisko swojej żony i zaczął nowe życie. To małżeństwo połączyło go rodzinnie także z ojcem pani Anny, Markiem Jachowiczem, który uruchomił niedawno firmę Socket Resources, działającą w Polsce pod marką handlową Perfect Trade.

Od pracowników firmy anonimowo i nieoficjalnie usłyszeliśmy, że Marek Jachowicz wiedział o niezbyt czystej przeszłości swojego zięcia, ale też rodziny się nie wybiera. Miał dać swoim współpracownikom wytyczne, by nie dopuszczali Adriana do pieniędzy. Adrian Jachowicz był jednak związany z Perfect Trade, na początku działalności firmy był tam project managerem odpowiedzialnym za rozwiązania technologiczne. Teraz już go w tym przedsiębiorstwie nie ma - zapewnia Tomasz Stańczuk, dyrektor sprzedaży Perfect Trade.

Sprawa się jednak skomplikowała. Pod koniec lipca, po nagłej trzytygodniowej chorobie Marek Jachowicz zmarł - poinformowała spółka. Skoro był właścicielem firmy, to zapytaliśmy, czy jego córka Anna i zięć Adrian Jachowicz vel Grandke odziedziczą udziały. Tak się ponoć nie stanie, bo przed śmiercią Marka Jachowicza, firmę miał przejąć jej drugi udziałowiec Marek Filipczuk. Dostałem informację z zarządu, że zostało to załatwione jeszcze przed śmiercią pana Jachowicza i ani zięć, ani córka nie będą dziedziczyć udziałów - przekonuje dyrektor Tomasz Stańczuk.

Globalna firma w małym mieszkanku

Podejrzeń związanych z Perfect Trade jest jednak więcej. Formalnie spółka nazywa się Socket Resources i jest globalnym graczem. Na swojej stronie internetowej firma chwali się, że współpracuje z mającą 50 lat historii rafinerią złota Beldior w Antwerpii, z bliżej nieokreślonymi bankami w Szwajcarii, a nawet ma własne kopalnie złota w Gwinei.

Wydawałoby się, że to potęga. Sprawdziliśmy więc firmę w szwajcarskim odpowiedniku Krajowego Rejestru Sądowego. Okazuje się, że firma jest zarejestrowana w niewielkim mieszkaniu. Oto jak "prezentuje się" w serwisie Google Earth. Patrz niżej.

Przedstawiciele firmy potwierdzają, że to rzeczywiście jest siedziba ich firma, ale tłumaczą, że to jest tylko sam adres. Socket Resources (czyli właściciel marki Perfect Trade) został tam zarejestrowany z powodów prawnych. Po pierwsze w kantonie Berno podatki są niższe, po drugie łatwiej według tego prawa handlować surowcami. Jest jeszcze jedno: taka firma nie podlega naszej Komisji Nadzoru Finansowego.

Co więcej, firma została zarejestrowana z minimalnym dopuszczalnym kapitałem zakładowym - 20 tysięcy franków. To dosyć mało, jeśli porównać to z zapewnieniami firmy, że ma depozyty na 13 milionów złotych i 270 milionów euro kapitału.

Służby działają powoli

Jeżeli chodzi o działalność służb związaną z Socket Resources i Perfect Trade mamy powtórkę ze sprawy Amber Gold. Firma wystartowała w styczniu 2012. Już w lutym namierzyła ją Komisja Nadzoru Finansowego, umieściła na Liście Ostrzeżeń Publicznych obok Amber i Finroyal oraz złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Zawiadomienie dotyczyły gromadzenia przez spółkę środków pieniężnych innych osób, w celu udzielania kredytów, pożyczek pieniężnych lub obciążania ich ryzykiem bez wymaganego zezwolenia. Do tego komisja zarzuciła firmie doprowadzenie klientów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem za pomocą wprowadzenia błąd co do gwarancji i zabezpieczeń przy zapewnieniu 26 procent zysku w skali roku.

Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście oczywiście sprawę umorzyła 28 czerwca 2012 roku, na co tradycyjnie już zażalenia złożyła Komisja Nadzoru Finansowego. Sprawa teraz jest w Sądzie Rejonowym Warszawa Śródmieście i trochę tam zapewne poleży.

Sprawa trafiła nawet do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która jednak nie podjęła czynności procesowych, tylko przesłała informacje dotyczące możliwości naruszenia prawa bankowego przez firmę Socket Resources do właściwej jednostki Policji, która prowadziła postępowanie przygotowawcze.

Firma z ambicjami

Socket Resources działając pod marką Perfect Trade oferuje zysk oparty na inwestycjach w "rynki pierwotne". To jest głównie handel surowcami między Afryką i Europą zachodnią. Firma zapewnia, że gwarantuje środki, bo klient już na starcie dostaje depozyt w złocie ulokowany przez Mennicę Śląską w skarbcu firmy ochroniarskiej Konsalnet. Mennica potwierdza, że współpracuje z Perfect Trade i Socket Resources.

Perfect Trade twierdzi, że średni depozyt złożony przez klientów wynosi 150 tysięcy złotych, maksymalnie 1,6 miliona złotych. Dodatkowo firma zarabia na własnych kopalniach złota w Gwinei, które dziennie wydobywają 2,5 kilograma złota. W internecie nie da się znaleźć tych złóż, pomimo zapewnień spółka nie wysłała nam namiarów na te kopalnie. Perfect Trade zapewnia, że jest legalną firmą i nie oszukuje klientów. Przekonuje, że na jej inwestycjach nie da się stracić. Co więcej każdy klient na starcie dostaje depozyt w złocie ulokowany przez mennicę w skarbcu Konsalnetu. Tego depozytu nie można ruszyć bez zgody klienta, co ma gwarantować wypłacalność spółki.