Zaledwie trója - taką ocenę wystawili Waldemarowi Pawlakowi uczestnicy sondażu przeprowadzonego na zlecenie RMF FM przez MillwardBrown SMG/KRC. Prawie trzydzieści procent ankietowanych oceniło jego dokonania na jedynkę albo dwóję. Najgorsze oceny zebrał wśród młodych. Dlaczego tak źle oceniamy szefa koalicyjnego PSL-u?

Wicepremier tytularny, bez większego wpływu na decyzje rządu, sukcesywnie sprowadzany przez premiera do roli marudzącej przystawki. Sam dał temu wyraz rezygnując z szefowania Komisji Trójstronnej, w której ustalał coś ze związkowcami, a potem szedł z tymi uzgodnieniami do ministra finansów i najczęściej słyszał: Waldek, nie ma mowy. Mentalnie od czasu expose poza koalicją, z której realnie nie zrezygnuje tak łatwo, bo ceni sobie uroki współrządzenia. Koledzy z PO wciąż powtarzają, że Pawlak wie, ile warte są stanowiska w agencjach czy w Lasach Państwowych.

Wicepremier pozwala sobie na podważanie zaufania do instytucji państwowych, mówiąc o tym, że w emerytury z ZUS-u to on nie wierzy i publicznie uderza we flagową ustawę o wieku emerytalnym. Takie oświadczania, które w wielu krajach skończyłyby się dymisją w Polsce kończą się stwierdzeniem: Przecież to cały Waldek.

Poza tym Pawlak mistrz fechtunku słowem. Najczęściej powtarzana anegdota: Czy pan redaktor wie, co to jest wielbłąd? To rączy rumak po uzgodnieniach międzyresortowych. Pierwotne "sio" kierowane do dziennikarzy w odpowiedzi na trudne pytania twórczo rozwijał i wciąż rozwija. Obecnie najbardziej lubi odbijać piłeczkę absurdalnymi tekstami w stylu: Panie redaktorze czy pański brat lubi ser? Nie mam brata - brzmi odpowiedź. A gdyby Pan miał brata to lubiłby ser? A wszystko to oczywiście wypowiedziane z kamienną twarzą.