Paweł Kowal rozważa kandydowanie w wyborach na prezydenta Rzeszowa. "Nie wykluczam. Uważam, że to jedna z najważniejszych spraw w Polsce, więc poważnie do tego podchodzę" - mówi poseł Koalicji Obywatelskiej w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim.

Wiosną odbędą się przyspieszone wybory prezydenckie w Rzeszowie. Po 19 latach pełnienia funkcji prezydenta miasta rezygnację ze stanowiska złożył Tadeusz Ferenc. Powodem jest m.in. jego stan zdrowia, który pogorszył się po przejściu Covid-19.

Ferenc jako osobę, która mogłaby zostać jego następcą, wskazał związanego z Solidarną Polską obecnego wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Ten już zadeklarował chęć startu w wyborach.  

Jednak Warchoła krytycznie oceniają politycy, którzy do tej pory stali murem za prezydentem Rzeszowa. "Reprezentuje najgorszą część Zjednoczonej Prawicy, a jego dokonania pod przewodnictwem pana ministra Ziobro, dyskwalifikują go" - mówił RMF FM Andrzej Dec, przewodniczący rady miasta z Platformy Obywatelskiej.

"Uważamy, że osoby powiązane z dzisiejszą ekipą rządzącą w kraju nie są dobrym rozwiązaniem dla naszego miasta" - dodawał Konrad Fijołek, jeden z liderów Komitetu Rozwój Rzeszowa.

Teraz na scenie pojawił się nowy gracz. Udziału w wiosennych wyborach prezydenta Rzeszowa nie wyklucza Paweł Kowal z Koalicji Obywatelskiej. "Poważnie do tego podchodzę" - deklaruje w rozmowie z naszym dziennikarzem. Ostatecznej decyzji jednak nie podjął.

Twierdzi, że chodzi o znalezienie takiego kandydata, który zostanie zaakceptowany nie tylko przez Koalicję Obywatelską, ale również przez Lewicę, ruch Szymona Hołowni, PSL i lokalnych aktywistów.

"Takich osób, które mogłyby kandydować w Rzeszowie i pociągnąć za sobą, przynajmniej w II turze, poparcie wszystkich demokratycznych sił, jest sporo. Trzeba otworzyć głowę na szukanie, a nie zamykać na jednej kandydaturze" - powiedział Paweł Kowal.

PiS nie podjęło jeszcze decyzji, czy wystawi swojego kandydata. Według nieoficjalnej wiedzy dziennikarza RMF FM Patryka Michalskiego, PiS rozważa taką możliwość, bo start Warchoła nie był konsultowany w Zjednoczonej Prawicy, co nie spodobało się Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Przeczytaj całą rozmowę naszego dziennikarza Patryka Michalskiego z Pawłem Kowalem:

Patryk Michalski, RMF FM: Ostatnie zdjęcie z Rzeszowa opublikowane na Instagramie, to zapowiedź startu w wyborach na prezydenta miasta?

Paweł Kowal, KO: Zdjęcie oznacza, że zależy mi na Rzeszowie, chcę się włączyć do tego, żeby znaleźć dobrego wspólnego kandydata na prezydenta. Teraz najważniejszą sprawą jest wyznaczenie komisarza. Trzeba naciskać na władze państwowe, żeby wskazały komisarza obiektywnego, który pozwoli normalnie przygotować się do wyborów. Uważam, że powinien być jeden kandydat sił demokratycznych. Czy będzie to przedstawiciel życia społecznego, czy osoba o bardziej politycznym profilu - zobaczymy.

Ale nie wyklucza pan startu?

Nie, nie wykluczam. Uważam, że to jedna z najważniejszych spraw w Polsce. Takich osób, które mogłyby kandydować w Rzeszowie i przynajmniej w drugiej turze pociągnąć za sobą poparcie wszystkich demokratycznych sił, czyli Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL, ruchu Hołowni, społecznych organizacji, jest sporo. Trzeba otworzyć głowę na szukanie kandydata, a nie zamykać na jednej kandydaturze.

Jakie będzie znaczenie polityczne tych wyborów?

 

Na pewno zostaną potraktowane jako zastępcze pole walki, bo w tym roku nie ma innych wyborów, więc być może będą one tymi najważniejszymi, tak jak kiedyś wybory na senatora na Podkarpaciu czy Podlasiu, wszyscy się na nich skupiali, chcieli pokazać, że są zdolni do mobilizacji i zwycięstwa.

Zdziwiło pana poparcia Tadeusza Ferenca dla wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła?

To jest bezsensowny akcent tej prezydentury. Tadeusz Ferenc był jednym z najdłużej urzędujących włodarzy, powiększył miasto, odnowił, odświeżył, nadał mu nowy sznyt, jest głęboko w sercach wielu mieszkańców. Niepotrzebnie na koniec wdał się w taką bezsensowną politykę. Jego monarchiczne gesty trochę mu odebrały na koniec, ale będzie pamiętany przez pryzmat swoich zasług, a nie namaszczeń. Ferenc na koniec zapomniał, że to demokracja, a nie monarchia i nie ma namaszczenia tylko są wybory.