Traktat Akcesyjny w sprawie przystąpienia 10 krajów kandydujących do Unii Europejskiej jest jedną z najbardziej skomplikowanych i najobszerniejszych umów międzynarodowych. Dzisiaj w Atenach Europa świętowała podpisanie tego historycznego dokumentu, ale to święto było nieco przydługie i nudnawe.

Każdy z premierów chciał się pod Akropolem wypowiedzieć i dlatego ceremonia podpisywania Traktatu trwała ponad 2 godziny. Jak na święto przystało, padło wiele podniosłych słów: „historyczna chwila”, „triumf demokracji”, „nowy początek”. Te słowa zostały wypowiedziane pod Akropolem wiele razy i w wielu językach.

W podobnym tonie wypowiedział się również Aleksander Kwaśniewski: Witaj wspólna Europo. Witaj Europo bogata przeszłością, silna różnorodnością, Europo zjednoczona i gotowa sprostać nowym wyzwaniom.

Premierzy krajów unijnych już nieco mniej podkreślali historyczność chwili. Przypominali za to, że Unia to też problemy i podziały polityczne.

Podpisywanie Traktatu Akcesyjnego to oczywiście najbardziej spektakularne wydarzenie szczytu, ale nie samym traktatem Europa dziś żyła. Politycy próbowali też zasypywać rowy, wykopane przez konflikt iracki. To, że wojna już dogasa, na pewno pomogło w wyciszeniu emocji. Francja, Niemcy, Wielka Brytania i Hiszpania uzgodniły treść pojednawczej deklaracji, która podkreśla rolę ONZ w rozwiązywaniu przyszłych konfliktów międzynarodowych.

Irak to jednak nie wszystko. W Atenach debatowano też nad wewnętrznymi problemami przyszłej, poszerzonej Unii. I tu kolejny konflikt – wielkie kraje walczą z unijnymi „maluchami” o to, czy zachować dotychczasowy system, w którym co pół roku zmienia się kraj stojący na czele Unii. Mali tego chcą, duzi mają inne pomysły, a my stoimy po środku i próbujemy pogodzić zwaśnione strony propozycja prezydencji grupowej – nie jeden kraj co pół roku, a cztery co dwa lata.

FOTO: Archiwum RMF

23:55