Nie ma szans, by squatterzy na stałe zostali w opuszczonej przychodni w Warszawie. To według nieoficjalnych informacji stanowisko lokalnych władz. Po 13 zaczęły się kolejne rozmowy dzikich lokatorów z przedstawicielami miasta. Wczoraj squatterzy starli się na miejscu z policją, kilka osób spędziło w budynku noc.

Wszystko wskazuje na to, że squatterzy niezbyt długo będą mogli mieszkać w pustostanie na rogu Hożej i ks. Skorupki. Urzędnicy zwracają uwagę, że w ciągu kilku miesięcy ta nieruchomość ma zostać zwrócona byłemu właścicielowi, który ją odzyskał. Nasz dziennikarz dowiedział się, że pełnomocnik właściciela budynku już poinformował ratusz, że nie życzy tam sobie obecności squatterów.

Ci w rozmowie z naszym dziennikarzem przyznają, że chcieliby zostać w budynku; że będą przekonywać władze miasta, by pozwoliły im tam zostać. Wszak - jak podkreślają - i tak mieszkają tam już od ponad miesiąca.

Próbujemy się tu zadomowić - mówi Michał, jeden ze squatterów. Część zostaje na noc, część nie, część jest jakoś tutaj bardziej na stałe, codziennie. Pomagają, przebywają, żeby ta przestrzeń cały czas żyła. Na tym nam zależy - zaznacza. Wewnątrz budynku trwają drobne remonty. A ci, którzy zostali na noc, uprzątają też teren.

Urzędnicy twierdzą, że będą się starali doprowadzić do kompromisu. Nie chcą, by sprawa zakończyła się przepychankami, jak wczoraj. W poniedziałek na rogu Hożej i ks. Skorupki było burzliwie.

Na czas rozmów z miastem, squaterzy mogą zostać w zajętej przez nich starej przychodni zdrowia w centrum Warszawy. Takie zapewnienia złożył nielegalnym lokatorom stołeczny wiceprezydent Włodzimierz Paszyński.

Dziś także pojawiła się propozycja zastępczych lokalizacji. Ponieważ nie ujawniłem ich jeszcze rozmówcom, to nie ujawnię ich państwu - mówił wiceprezydent. Co na to squatterzy? To sprawa którą musimy przedyskutować całą grupą - twierdzą.

Bitwa o warszawski squat

Budynek, w którym mieszka około 50-60 squatterów, to opuszczona przychodnia w centrum Warszawy. Budynek dawnej poradni chorób płuc i gruźlicy, który zajęli squatterzy, znajduje się na miejskiej działce, która przeznaczona jest do zwrotu dawnym właścicielom. Miasto zarządza budynkiem od stycznia.

Wczoraj władze stolicy poprosiły policję o usunięcie z pustostanu dzikich lokatorów. Doszło do przepychanek funkcjonariuszy ze squatterami. Część z nich weszła na dach. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Dwie osoby zostały zatrzymane. W kierunku funkcjonariuszy poleciały plastikowe butelki z wodą.

Squatting to nurt działań kulturalnych i społecznych, podejmowanych niezależnie od struktur administracyjnych. Squatterzy w zaaranżowanych przez siebie opuszczonych budynkach organizują koncerty, warsztaty plastyczne, jadłodajnie i zajęcia edukacyjne. Są to miejsca otwarte dla publiczności, squaty mogą służyć turystom jako hotele.