Po południu - według zapowiedzi sprzed dwóch dni - minister transportu ma przedstawić projekt ustawy umożliwiającej pomoc podwykonawcom oszukanym podczas budowy autostrad. Co według poszkodowanych powinno być w propozycjach opracowanych w resorcie Sławomira Nowaka?

Sławomir Nowak w środę na popołudniowej konferencji prasowej zapewniał, że jest szansa, by pomóc podwykonawcom, choć - jak twierdził - może to być długa i trudna droga. Proszę dać mi czas 48 godzin na domknięcie ustawy - zapowiadał minister. Dziś po południu mija termin.

Na projekt ustawy z niecierpliwością czekają poszkodowani przy budowie autostrad. Ich zdaniem bezwzględnie należy dopisać do ustawy, że podwykonawca to także dostawca materiałów oraz usługodawca. Aby pieniądze zostały wypłacone, wszyscy oszukani muszą zostać uznani przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad za podwykonawców, niezależnie, czy przywozili piach, dostarczali paliwo, naprawiali tory na bocznicy czy choćby dostarczali obiady na budowę - podkreśla w rozmowie z naszym dziennikarzem Mariuszem Piekarskim Konstanty Suchacki, reprezentujący oszukanych na A2. Wystarczy, że inwestor wie o jego obecności na budowie, a na to że wie dysponujemy tysiącami kwitów WZ-etek - zaznacza.

Jak dodaje, wbrew opinii ministra do wypłaty pieniędzy wcale nie jest konieczny sądowy nakaz zapłaty. Lista wszystkich dłużników została złożona przez sam DSS w sądzie upadłościowym. To wniosek, w którym sam DSS potwierdza, ile komu jest winien, nie potrzeba tutaj żadnych wyroków. Na wszelki wypadek wszyscy poszkodowani składają jednak do sądu wnioski o potwierdzenie, że figurują na liście wierzycieli DSS-u.

"To puste obietnice"

Sławomir Nowak złożył pustą deklarację, która ma jedynie odwlec sprawę w czasie - tak o obiecanej pomocy mówi Marek Szymczak, właściciel jeden z firm pracujących na A2. Przedsiębiorca nie wierzy w słowa ministra. Jego zdaniem nie ma szans na to, aby w sprawie szybko zapadły prawomocne, sądowe wyroki. A to jeden z warunków, koniecznych do udzielenia pomocy podwykonawcom, o jakich mówił minister. Przedsiębiorcy mogą nie doczekać tego, mogą pozamykać firmy, mogą nie dostać tych wyroków, a może być tak, że już pana Nowaka i rządu nie będzie, za 3-4 lata - podkreśla.

Kolejna przeszkoda - jak twierdzi - to problem z załatwieniem szeregu formalności, związanych z firmą DSS, która ich zatrudniła. Jak mówi, dziś firmy już nie ma, i nie ma z kim tego załatwiać. Co ciekawe, większe nadzieje niż z politykami przedsiębiorca wiąże z urzędnikami skarbowymi. Liczy na odroczenie terminu zaległych spłat. Dodajmy, że pan Marek nie dostał od DSS prawie 2 milionów złotych za wykonaną pracę.

Nawet kilkaset oszukanych firm

Przy budowie autostrad mogło zostać oszukanych nawet kilkaset firm budowlanych. Chodzi przede wszystkim o podwykonawców z budowy A2 między Łodzią a Warszawą, ale też o firmy pracujące przy budowie tras A1 i A4. Dziurawe przepisy spowodowały, że podwykonawcy, którym nie zapłacono, "zostali na lodzie".

Jak ustalił nasz dziennikarz, zadłużenie firm budujących autostrady wobec podwykonawców to prawie 250 milionów złotych. Pieniędzy za swoją pracę nie otrzymało nawet kilka tysięcy osób. Problem na wszystkich 112 kontraktach drogowych dotyczy co najmniej 235 firm.

Przedsiębiorcy przyznają, że są o krok od bankructwa i kończą się im pieniądze na prowadzenie działalności. Nie zapłacono mi za wynajem maszyn. Chodzi o sumę rzędu 160 tys. zł. Dalsza zwłoka oznacza dla mnie wchodzenie w długi. Trzeba zapłacić podatek, ludziom zapłacić. Wszystko, co miałem, już wydałem. Teraz to jest już jazda po bandzie - żalił się reporterowi RMF FM jeden z podwykonawców. Wychodzi na to, że państwo chce wybudować sobie kawałek drogi w czynie społecznym - dodał przedsiębiorca. Zasugerował, by władze odzyskały pieniądze, którymi zapłacono firmie DSS za budowę autostrady. Ta firma nie wybudowała nawet metra chodnika, a buduje autostradę za kolosalne pieniądze i całą infrastrukturę. To tak, jakby wysłać lekarza do murowania domu - komentował z oburzeniem.