Jedni chcą kopalnie zamykać, inni widzą w węglu dobry interes. Spółka Silesian Coal kierowana przez byłego wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego chce fedrować w Orzeszu. Właśnie złożyła w ministerstwie środowiska dokumentacje geologiczną złoża. To konieczny krok, by spółka dostała koncesję na wydobycie.

Jerzy Markowski spodziewa się, że Silesian Coal dostanie koncesję do końca roku. Później w ciągu trzech lat powinno ruszyć wydobycie.

Spółka chce wykorzystać część infrastruktury KWK Krupiński. Umowy z JSW w tej sprawie nie ma, bo nie wiadomo, jak potoczą się losy kopalni z Suszca. Niewykluczone, że zostanie sprzedana lub połączona z kopalnią Pniówek. Silesian Coal czeka na stanowisko zarządu JSW w tej sprawie i od niego uzależnia swoje dalsze działania.

Nowa kopalnia miałaby zatrudniać co najmniej 700 osób, a wydobycie ma być prowadzone jedynie pod niezamieszkałymi terenami. Jerzy Markowski uważa, że interes jest opłacalny. Jeśli do Polski importuje się węgiel, to znaczy, że jest rynek. Skoro mamy takie warunki, jak złoża, ludzi, doświadczenie, pełną zdolność do nowoczesnego wyposażenia kopalni, zdolność do jej zaprojektowania, to dlaczego tego nie robić? Tym bardziej, że nie dzieje się to za pieniądze państwowe - mówi Markowski. Inwestorem jest spółka HMS Bergbau AG, która posiada 20-letnie doświadczenie w przemyśle węglowym. Poza Polską spółka realizuje inwestycje między innymi w Indonezji, Singapurze, Tanzanii i Republice Południowej Afryki.

Jerzy Markowski podkreśla, że kopalnię Budryk też budował w bardzo trudnych dla górnictwa czasach. Mam takie życiowe deja vu. Kopalnię Budryk budowałem, kiedy w Polsce likwidowano 24 inne kopalnie. To też był czas potężnej nadprodukcji i spadku cen węgla. Wtedy wszyscy stukali się w czoło i pytali, co ten Markowski robi. Dziś Budryk jest i będzie przez najbliższe 90 lat fundamentem JSW  - kwituje były wiceminister.

(mn)