Funkcjonariusze Morskiego Oddziału Straży Granicznej przed północą w porcie w Gdańsku weszli na żaglowiec Rainbow Warrior, należący do Greenpeace. Żaglowiec wcześniej blokował statek z transportem węgla z Mozambiku. Zatrzymani aktywiści najbliższą noc spędzą w komendzie Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Dopiero jutro mają zostać doprowadzeni do prokuratury i przesłuchani.

Dwie osoby zostały formalnie zatrzymane przez Straż Graniczną. Pozostałe 20 zostało już zwolnione. W tej grupie są aktywiści z różnych krajów - w tym 6 osób z Polski. 

Zatrzymani to kapitan żaglowca Rainbow Warrior - Hiszpan oraz Austriaczka. Kobieta była na jednym z trzech pontonów, które podpłynął wczoraj do statku płynącego z węglem do portu Gdańsku. Kapitan statku oraz aktywistka z Austrii usłyszeli zarzuty w związku z naruszeniem przepisów o bezpieczeństwie żeglugi i ustawy o Straży Granicznej. 

Straż Graniczna informuje, że o losie dwójki zatrzymanych działaczy Greenpeace zdecyduje prokurator. 

Sytuacja jest dość złożona, musimy mieć trochę czasu na zakończenie tych czynności, wtedy będziemy mogli mówić o ich odpowiedzialności - mówił reporterowi RMF FM Tadeusz Gruchalla, pełniący obowiązki rzecznika morskiego oddziału Straży Granicznej.

Pozostali aktywiści zostali wypuszczeni. Część z nich udała się na żaglowiec Rainbow Warrior. Co będzie dalej - nie wiemy - mówił z kolei Marek Józefiak z Greenpeace Polska. Dodał, że chciałby, aby rząd podejmował tak zdecydowane działania na rzecz ochrony klimatu, jak Straż Graniczna wobec aktywistów Greenpeace. 

Działacze Greenpeace mówią, że był to pokojowy protest. Nieposłuszeństwo obywatelskie jest skutecznym działaniem, które nieraz zmieniało bieg historii. Jesteśmy w sytuacji kryzysowej, a rządzący nie traktują jej jako kryzysu. Dlatego musieli podjąć działania - tłumaczy Józefiak z Greenpeace Polska.

Sam żaglowiec, który blokował wczoraj terminal węgłów w porcie w Gdańsku, znajduje się teraz poza portem, na kotwicowisku. Jak powiedział naszemu reporterowi Taduesz Gruchalla z MOSG, w nocy portowe holowniki przetransportowały go w to miejsce.  

"Zamaskowani funkcjonariusze Straży Granicznej z bronią maszynową wtargnęli na pokład"

Według komunikatu prasowego Greenpeace "zamaskowani funkcjonariusze Straży Granicznej z bronią maszynową wtargnęli na pokład żaglowca Rainbow Warrior", "grozili bronią, rozbili okno i dostali się na mostek".

Gruchalla wyjaśnił, że kilka godzin wcześniej członkowie Greenpeace, używając trzech pontonów, podpłynęli pod samą burtę statku z węglem z Mozambiku zmierzającego do portu w Gdańsku. Dwa pontony próbowały skutecznie nie wpuścić statku do portu. Członkowie Greenpeace nie reagowali na wielokrotne wezwania funkcjonariuszy Straży Granicznej do poddania się kontroli - dodał.

Przedstawiciele Greenpeace poinformowali, że podczas akcji protestacyjnej na burcie statku płynącego z Afryki namalowali napis "Węgiel stop".

Według Greenpeace protest miał charakter "pokojowy" i miał zwrócić uwagę polskiego rządu na "pilną potrzebę działań na rzecz ochrony klimatu i konieczność odejścia od węgla do 2030 r.".

Zostało nam 11 lat, by zapobiec katastrofie klimatycznej. Jeśli nic nie zrobimy, to w ciągu zaledwie kilku dekad świat, który dziś znamy, przestanie istnieć. Polska musi do 2030 r. odejść od spalania węgla. Tymczasem nasz rząd, zamiast dbać o bezpieczeństwo Polek i Polaków i polską rację stanu, broni interesów lobby węglowego i importerów zagranicznych paliw - powiedział, cytowany w komunikacie prasowym, dyrektor programowy Greenpeace Polska Paweł Szypulski.