Są szanse na ponowne zatrudnienie dwustu niepełnosprawnych umysłowo osób zwolnionych przez warszawski EKON. Stowarzyszenie działa na Ursynowie, pomaga niepełnosprawnym zagrożonym wykluczeniem społecznym. Zatrudnia ich przy zbiórce i segregacji odpadów. Po tzw. śmieciowej rewolucji musiało zwolnić 200 osób.

Teraz stołeczny magistrat chce nawiązać współpracę z EKONEM  - dowiedziała się reporterka RMF Monika Gosławska.

Teraz współpracę z EKON-em chce nawiązać stołeczny magistrat. Na razie projekt jest w sferze planów, których szczegóły trzeba dopracować. Wiadomo tylko tyle, że firma będzie musiała utworzyć mobilne punkty selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Tym samym zwolnieni znaleźliby tam pracę. A jest ona dla nich wszystkim. To dla nich miejsce szczególne - mówi Marta Jabłońska, prezes EKON-u. Każda z tych osób to osobna historia. To ludzkie dramaty - ciężka sytuacja życiowa, brak szans na powrót do społeczeństwa, brak bezpieczeństwa, które tu mieli. Wraz z utratą pracy wszystko co dawaliśmy tym osobom przez 10 lat zostało zniweczone - dodaje.

Takich mobilnych punktów na razie nie ma w stolicy. Jest jeden stały. Warszawiacy, którzy chcą pozbyć się niebezpiecznych śmieci, muszą do niego dojechać. Po wprowadzeniu zmian mobilni odbiorcy mają docierać do wszystkich wskazanych miejsc na terenie całej Warszawy po niebezpieczne śmieci. Nie ma wątpliwości, że potrafią to robić. Przed zwolnieniem pracowali jako tzw. mrówki - odbierali posegregowane odpady bezpośrednio od mieszkańców Ursynowa. Zaskarbili sobie sympatię wielu z nich. Co więcej -  byli prekursorami segregacji odpadów na tym terenie.

Jak dodaje  Jabłońska, ważne jest każde wsparcie, która pozwoli niepełnosprawnym wrócić do pracy. - To nie tylko segregacja czy zbiórka odpadów - mówi. - Tu tworzą się społeczności, które współpracują ze sobą, wzajemnie sobie pomagają. Według Marty Jabłońskiej to ludzie niezwykle sumienni, którzy za szansę daną im w życiu, są w stanie odwdzięczyć się lojalnością i doskonałą jakością usług.

Prezes EKON-u dodaje, że wiele z dwustu zwolnionych trafiło na leczenie do ośrodków psychiatrycznych. Czują się niepotrzebni i dlatego mają problemy. Mówi, że trudno będzie znaleźć pracę dla wszystkich i wskazuje na inne rozwiązanie - pozostające na razie w sferze marzeń. Kilka miesięcy temu zaproponowała współpracę firmie, która wygrała przetarg na odbiór śmieci na Ursynowie. Chciała by zbiórka odpadów była kontynuowana na dotychczasowych zasadach - bezpośrednio u mieszkańców. W zamian EKON chciał 350 złotych za tonę odebranego surowca. Biorąc pod uwagę fakt, że wygranej firmie za to samo miasto płaci około pięciuset złotych, to wszyscy powinni być zadowoleni. Szczególnie wygrana firma z powodu "nicnierobienia".  Biorąc jeszcze pod uwagę to, że za przewiezienie zebranych śmieci do Regionalnej Instalacji Odpadów Komunalnych (RIPOK) ta  firma musi zapłacić średnio 250 złotych, a u nas nic, to rachunek jest prosty - ludzie mieliby pracę i nie byłoby tej całej awantury - tłumaczy. 

Firma, która wygrała przetarg na Ursynowie nie była do tej pory zainteresowana współpracą z EKON-em. Nie podjęła też żadnych rozmów. Na wszelkie próby kontaktu, otrzymywaliśmy odpowiedź "nie mamy dla państwa czasu" - opowiada Jabłońska.  W czwartek udało mi się porozmawiać z prezesem tej firmy. Jestem z nim umówiona jutro na spotkanie - dodaje.

EKON zatrudnia jeszcze około 80 osób niepełnosprawnych - wszyscy pracują w pobliskiej sortowni.