Nadal nie wiadomo, co było przyczyną śmierci 2,5-letniej dziewczynki z Kielc. O tym, że dziecko nie oddycha policjantów powiadomiła babcia dziecka. 23-letnia matka jest w szpitalu i nie udało się jej przesłuchać.

Matka dziecka przyszła rano do komisariatu policji złożyć zeznania w sprawie braku alimentów. Kiedy wyszła z komisariatu, na policję zadzwoniła babcia dziecka z informacją, że wnuczka prawdopodobnie nie żyje. Prawdopodobnie wyglądało to tak, że kobieta wyszła z mieszkania, zanim babcia przyszła - powiedział nam Kamil Tokarski z kieleckiej policji. Nie wiadomo więc, czy dziecko wtedy żyło, czy już nie.

Kiedy policjanci razem z pogotowiem przyjechali na miejsce, matka dziecka weszła do domu. Została zatrzymana. Policjanci odwieźli ją jednak do szpitala, bo powiedziała im, że połknęła jakieś tabletki.

Przyczyny śmierci dziecka wykaże sekcja zwłok.