Żadnego świętowania, tylko głód i chęć powrotu - tak dzień, w którym hitlerowskie Niemcy podpisały kapitulację, wspomina jeden z polskich żołnierzy, którzy zdobywali Berlin. W rozmowie z reporterem RMF FM Andrzejem Piedziewiczem kapitan Jabłoński opowiada o wyczerpujących walkach, zmęczeniu i Niemcach cieszących się z zakończenia wojny.

Pan Antoni Jabłoński ma obecnie 94 lata. W 1945 roku był wśród polskich żołnierzy szturmujących Berlin. Wspomina, że walki były niezwykle ciężkie. W każdym domu Niemcy, nasi zdobywali parter, a nad nimi były jeszcze trzy piętra wypełnione żołnierzami wroga - opowiada reporterowi RMF FM Andrzejowi Piedziewiczowi.

To właśnie pan Antoni wraz ze swoim oddziałem 2 maja 1945 roku zawiesił polską flagę na berlińskiej Kolumnie Zwycięstwa. Dotarliśmy do niej w nocy, do świtu siedzieliśmy pod schodami wewnątrz kolumny, kryjąc się przed ostrzałem. Dopiero rano weszliśmy na górę, zobaczyliśmy, że Niemcy składają broń i nasz dowódca zadecydował, że musimy wywiesić flagę - relacjonuje.

A co polscy żołnierze robili 8 maja, w dniu, w którym Niemcy podpisały kapitulację? Nie było żadnego świętowania - opowiada Antoni Jabłoński - Byliśmy głodni, bo bardzo słabo tam karmili, a zaraz potem wsiedliśmy do pociągu i ruszyliśmy do Polski. Czułem ulgę, że już po wszystkim, gdy wróciłem, nie chciałem już być wojskowym - dodaje.

Kapitan Antoni Jabłoński wspomina, że radość z zakończenia wojny widział nie tylko na polskich, ale też na niemieckich twarzach. Widziałem, jak zaczynali gnać Niemców do niewoli. Na rowerach ich nasza piechota gnała. Oficerowie szli i nawet nie spojrzeli na nas. Patrzyli w ziemię. Za nimi szła piechota. Żołnierze śmiali się, uśmiechali do nas, machali rękami. Cieszyli się - wspomina.