Prokuratura Okręgowa w Legnicy odmówiła wszczęcia śledztwa przeciwko byłemu komendantowi policji w Opolu, który powiedział o swoich podwładnych "patafiany". Zawiadomienie złożyli policyjni związkowcy, według których komendant naraził policję na utratę zaufania społecznego.

Uznaliśmy, że nie ma interesu publicznego w tym, by prowadzić takie śledztwo. Jeśli ktoś czuje się poszkodowany lub urażony, może pozwać tego pana w procesie cywilnym i przed sądem dochodzić swoich racji - powiedział w poniedziałek prokurator Dariusz Nowak.

Pod koniec maja media ujawniły nagranie rozmowy ówczesnego opolskiego komendanta wojewódzkiego policji nadinsp. Leszka Marca z naczelniczką jednego z wydziałów. "Nowa Trybuna Opolska" opisała 18-minutowe nagranie rozmowy w gabinecie komendanta, w której "mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". Marzec miał wówczas powiedzieć o funkcjonariuszach "patafiany".

Prokurator Nowak potwierdził, że nadal prowadzone jest postępowanie dotyczące założenia i wykorzystania podsłuchu w gabinecie komendanta. Wniosek o ściganie złożył sam Marzec.

Po ujawnieniu sprawy komendant w ciągu kilku dni przeszedł na emeryturę. Jak tłumaczyła Komenda Główna Policji, Marzec został zwolniony ze względu na wizerunek policji i oczekiwania społeczne.

Z kolei wobec naczelniczki wszczęto postępowanie dyscyplinarne dotyczące naruszenia zasad etyki zawodowej. Została zawieszona na trzy miesiące i otrzymuje połowę uposażenia. Postępowanie dyscyplinarne zostało tymczasowo wstrzymane, ponieważ naczelniczka jest na zwolnieniu lekarskim.

Jeszcze przed odwołaniem Marca do Opola wysłano kontrolę z komendy głównej. Powstał raport, ale KGP poinformowała, że dokument nie będzie ujawniony, zostanie przekazany prokuraturze.

Od 4 lipca obowiązki komendanta wojewódzkiego policji w Opolu pełni inspektor Irena Doroszkiewicz. Obecnie to jedyna kobieta na tak wysokim stanowisku w policji. Na stanowisko szefa KWP w Opolu ma zostać ogłoszony konkurs.

(jad)