Większość mieszkańców bloków w Zielonej Górze, gdzie we wtorek eksplodowały kuchenki wróciła do domów. Jednak część lokatorów pechowej klatki w bloku 1E na osiedlu Pomorskim zamieszka "u siebie" najwcześniej w ciągu dwóch dni, pozostali dopiero za dwa tygodnie.

Osoby z klatki 1E, których mieszkania znajdują się do piątego piętra wrócą do mieszkań w ciągu 48 godzin. Pozostali mieszkańcy będą musieli czekać co najmniej 14 dni. W tym czasie cała klatka łącznie z mieszkaniami ma zostać wyremontowana. Budynek jest bezpieczny, mogą do niego wejść ludzie. Budynek się nie zawali - zapewniał prezydent Zielonej Góry na spotkaniu z mieszkańcami. Jest to oficjalna ekspertyza nadzoru budowlanego.

Powrót do normalnego życia na osiedlu Pomorskim na pewno potrwa jeszcze jakiś czas. Mieszkańcy, którzy przez dwa tygodnie nie będą mogli wrócić do mieszkań spędzą ten czas w hotelach za które zapłaci miasto.

Mieszkańcy osiedla Pomorskiego dostaną 110 tys.zł zapomogi. Pieniędzmi podzielą się osoby, mieszkające w klatce 1E .To są zapomogi w wysokości zależne od szkód. Mieszkańcy, którzy najprawdopodobniej jutro albo w piątek wrócą do mieszkań otrzymają po tysiąc złotych. Natomiast osoby mieszkające powyżej szóstej kondygnacji dostaną po dwa tysiące złotych. Mamy też dwa mieszkania, które doszczętnie zostały spalone. Jedno na siódmej kondygnacji, właśnie w tym bloku 1E i drugie na osiedlu Śląskim. Ci mieszkańcy osiedla Śląskiego, którym spaliło się to mieszkanie oni również już dostali zakwaterowanie i tam są zapomogi po cztery tysiące złotych. Pieniądze są do odebrania w MOPS w kasie na podstawie dowodu osobistego - powiedziała RMF FM wiceprezydent Zielonej Góry Wioletta Charęźlak.

Wciąż nie wiadomo jednak, kto odpowiada za śmierć jednej osoby oraz za to, że życie kilku tysięcy zostało zagrożone.