„To było zaniedbanie lekarskie” - tak uważa pan Dariusz, mąż kobiety, która miesiąc po urodzeniu martwej córki zmarła w Centrum Zdrowia Kobiety i Dziecka w Zabrzu. "Ja muszę teraz z tym wszystkim żyć, iść do przodu" - dodaje. Sprawą zajmuje się prokuratura. Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zabrzu sprawdzają, czy doszło do narażenia pacjentki na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.

Żona była osobą zdrową. Poszliśmy tam (do CZKiD-przyp. red.) odnaleźć szczęście. Ktoś, kto jest za to odpowiedzialny, powinien spojrzeć mnie i mojej rodzinie prosto w twarz. Ja wiem, że Bóg, że wszystko ma swój los, ale to było zaniedbanie lekarskie - mówi zrozpaczony pan Dariusz.

Mężczyzna uważa, że gdyby lekarze zrobili cesarskie cięcie, jego żona nadal by żyła. Nie wierzę w to, co mówią, że tylko do trzech wskazań można zrobić cesarskie cięcie - tłumaczy. Według niego, lekarzom zabrakło intuicji.

Ja muszę teraz z tym wszystkim żyć, iść do przodu. Ja mam syna 15-letniego, któremu oznajmiłem, że jego matka nie żyje. To jest podwójny dramat - mówi pan Dariusz łamiącym się głosem.

Wciąż nie wie, dlaczego jego córka Zosia zmarła w łonie matki. Sekcja zwłok nie wykazała, jaka jest przyczyna. Mieliśmy potwierdzenia medyczne, które mówiły nam o bardzo dobrym stanie dziecka. Moja żona zaufała bezgranicznie pani doktor, która prowadziła ciążę. Przecież na tym to polega, żeby pacjent ufał lekarzowi. Tym bardziej, że ciąża to nie choroba. To jest stan, w którym przechodzi się do rozwiązania. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Powiem jedno: za tym stoją ludzie - podsumowuje.

Centrum Zdrowia Kobiety i Dziecka w Zabrzu w oświadczeniu dla mediów napisało, że bezpośrednią przyczyną śmierci 37-letniej kobiety były: uszkodzenie i niewydolność wielonarządowa powikłana ostrym niedokrwieniem jelit. Pacjentka od dnia 18 stycznia 2015 r. przebywała na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii w stanie ogólnym ciężkim. Chora była głęboko nieprzytomna, a jej stan neurologiczny podczas pobytu nie poprawiał się. Pomimo leczenia rozwijał się zespół niewydolności wielonarządowej. W godzinach nocnych nastąpił kryzys, pomimo podjętych wysiłków i zastosowanych metod leczenia nie udało się uratować kobiety - czytamy w oświadczeniu. CZKiD przypomina, że kiedy pacjentka zgłosiła się do szpitala, dziecko nie żyło prawdopodobnie już od kilkunastu dni. W tracie porodu siłami natury doszło do zatrzymania krążenia i krwotoku. Najprawdopodobniej przyczyną zdarzenia był zator wodami płodowymi - napisano w oświadczeniu.

Postępowanie wyjaśniające prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zabrzu.