Nowe fakty w sprawie śmierci pacjenta w jednym z łódzkich szpitali w majowy weekend. 57-letni mężczyzna zmarł na stole operacyjnym, gdzie trafił z placówki im. Karola Jonschera, w której nie przeprowadzono mu badań USG i tomografii komputerowej. Jak dowiedziała się nasza dziennikarka Agnieszka Wyderka, jest świadek, który zeznał w prokuraturze, że w tym szpitalu podstawowe badania diagnostyczne robione są tylko w dni robocze. To potwierdzałoby wersję rodziny zmarłego i byłoby sprzeczne z kontraktem z NFZ.

Lekarze najpierw podejrzewali u 57-latka zapalenie otrzewnej. Potem okazało się, że pacjent miał tętniaka aorty brzusznej. Mężczyzna zmarł w drugim szpitalu, gdzie został przewieziony po pierwszej operacji wykonanej w szpitalu im. Jonschera. Żona i córka mężczyzny zdecydowały się zawiadomić prokuraturę.

W pierwszej fazie ich doniesienie opierało się na ich zeznaniach i nagraniach, zrobionych telefonem. Z zapisów rozmów z personelem szpitala wynika, że pacjent nie miał zrobionych badań, bo "nie było możliwości ich wykonania". Te informacji rodziny zmarłego pacjenta potwierdza postronna osoba, która sama zgłosiła się do prokuratury. Z relacji tej osoby wynika, że faktycznie zetknęła się z sytuacją, polegającą na tym, że w szpitalu w weekend majowy były bardzo ograniczone możliwości diagnostyczne. Brak było wykwalifikowanych pracowników, którzy mogliby przeprowadzić takie badania, jak chociażby: ultrasonograficzne czy tomografii komputerowej. Osoba ta nie jest w żaden sposób związana z rodziną pokrzywdzonego. Twierdzi, że zgłosiła się do nas, bo chce nam pomóc w ustaleniu prawdy - tłumaczy Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Z relacji tego bezstronnego świadka można wyciągnąć jeden wniosek: w majowy weekend w szpitalu im. Jonschera w Łodzi nie było możliwości przebadania pacjentów, przyjmowanych do placówki.

Do tych informacji świadka, dyrekcja szpitala nie chciała się odnieść, zasłaniając się toczącym się prokuratorskim śledztwem. Do czasu zakończenia dochodzenia, nie będziemy udzielać informacji na ten temat - to komunikat przekazany przez pracownicę sekretariatu dyrektora szpitala im. Jonschera.

Natomiast wiedza, przekazana przez niezależnego świadka zainteresowała NFZ, który prowadzi swoją kontrolę. Sprawdzamy, czy szpital działał w zgodzie z przyznanym mu kontraktem na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR) i oddziale chirurgii - mówi rzecznik łódzkiego oddziału NFZ Anna Leder. Ta placówka ma z nami taką umowę, że badania powinny być wykonywane przez 7 dni w tygodniu 24 godziny na dobę. Gdyby któreś urządzenie się zepsuło, to szpital ma obowiązek nas o tym powiadomić. W tym przypadku takiego zgłoszenia o awarii aparatów nie mieliśmy. Będziemy też sprawdzać, czy w majowy weekend był personel do obsługi urządzeń i czy badania były robione.

Wyniki kontroli NFZ będą najwcześniej za 3 tygodnie.

(mal)