Czy indeks zasobów archiwalnych IPN-u zawierający m.in. nazwiska byłych SB-eków powinien być dostępny dla wszystkich? Jutro kolegium Instytutu zajmie się dalszym losem listy.

Zdania, czy IPN powinien opublikować listę, są w kolegium podzielone. Andrzej Paczkowski odmówił rozmowy w tej sprawie, ale on oraz prof. Andrzej Friszke ostro krytykują Bronisława Wildsteina, który z komputera IPN skopiował spis nazwisk.

Innego zdania jest jednak Andrzej Grajewski, który twierdzi, iż cała ta wrzawa wokół listy ma na celu ukrycie prawdziwych agentów. Koniec tych zabaw. Trzeba wszystko jasno opisać, wrzucić nawet do Internetu, przy bardzo dokładnym opisaniu tego; bo sama pozycja katalogowa nie jest rzeczą wystarczającą, by sądzić, nawet jeśli ktoś był zarejestrowany jako tajny współpracownik.

Także przewodniczący kolegium Sławomir Radoń przekonuje – ujawniać, a nie utajniać. Nie sądzę, aby członkowie kolegium chcieli zawracać Wisłę kijem; nagle te wszystkie materiały ujawniać, utajniać .

Cokolwiek zdecyduje jutro IPN, lista już de facto jest własnością publiczną i tego nikt nie zmieni.