Premier Mateusz Morawiecki informuje o zwołaniu pilnej telekonferencji z szefami rządów Litwy, Łotwy i Estonii w sprawie kryzysu imigracyjnego na zewnętrznych granicach naszych państw, stanowiących wschodni kraniec Unii Europejskiej. Do zdalnego spotkania ma dojść w sobotę.

Chodzi o omówienie kryzysowej sytuacji, którą premier Morawiecki określa "działaniam hybrydowym" reżimu Aleksandra Łukaszenki. Najważniejsze jednak jest ustalenie wspólnych metod odparcia tego ataku, do którego władze w Mińsku wykorzystują uchodźców z Bliskiego Wschodu i Azji Środkowo-Wschodniej.

Szef polskiego rządu uważa, że "zagrożenie spowodowane nielegalną migracją" znacznie wzrosło po wydarzeniach w Afganistanie, w którym władzę przejęli talibowie. 

Musimy działać wspólnie przeciwko zagrożeniom, jakie niesie ze sobą nielegalny napływ migrantów, który jest instrumentem szantażu i presji ze strony białoruskiego reżimu Aleksandra Łukaszenki - napisał w mediach społecznościowych Mateusz Morawiecki. 

Tylko od początku sierpnia polską granicę próbowało z terytorium Białorusi przekroczyć ponad 2 tysiące cudzoziemców.

W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Najwięcej osób trafiło dotąd na Litwę, która zarzuciła Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach "wojny hybrydowej".

Piątek to 12. dzień, w którym 32 obywateli Afganistanu, w tym cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna, koczują w Usnarzu Górnym w lesie na granicy polsko-białoruskiej. Kilkunastu strażników okrążyło obóz kordonem, po stronie polskiej stoi sześć pojazdów. Po stronie białoruskiej widać 10 uzbrojonych żołnierzy.

Podlaski Oddział Straży Granicznej nie komentuje sprawy grupy koczującej w Usnarzu Górnym. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, pytany w środę o doniesienia w tej sprawie, podkreślał, że nikt nie koczuje po polskiej stronie granicy, a sytuacja po białoruskiej stronie to konsekwencja celowych działań prezydenta Białorusi.

Morawiecki: Uchodźcy są narzędziem w ręku białoruskiego reżimu

Premier Mateusz Morawiecki do problemu osób, które próbują wejść na terytorium Polski ze wschodu, odniósł się w czwartek w mediach społecznościowych. Polska musi chronić swoją granicę i dbać o suwerenność naszego terytorium. I to właśnie robi polski rząd. Bardzo szczerze współczuję uchodźcom, którzy znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji, ale należy wyraźnie zaznaczyć, że są oni politycznym instrumentem i narzędziem w ręku białoruskiego reżimu Łukaszenki - stwierdził premier.

Po tym, jak Litwa przyjęła przepisy, umożliwiające jej służbom granicznym odsyłanie migrantów na Białoruś, ich grupy przekierowały się na granicę z Łotwą i Polską. Również Łotwa podjęła decyzję o odsyłaniu migrantów i wprowadziła na granicy stan sytuacji wyjątkowej. W czwartek szefowa litewskiego MSW Agne Bilotaite, po ponad dwóch tygodniach stosowania taktyki zawracania migrantów, poinformowała, że sytuacja się stabilizuje. Szacuje się, że od tego czasu nie wpuszczono na Litwę ponad 1,5 tys. osób.

Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób przekroczenia granicy, z czego ok. 1 tys. 350 próbom pogranicznicy zapobiegli.