Rząd poparł projekt ustawy o zakazie sprzedaży śmieciowego jedzenia w przedszkolach, szkołach i placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Jeżeli przejdzie on - co bardzo prawdopodobne - przez parlament, ze szkolnych sklepików znikną ciastka, pączki, chrupki, chipsy, czekolady i napoje gazowane czy energetyczne.

Szef resortu pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział po posiedzeniu rządu, że ministrowie jednogłośnie poparli projekt zgłoszony przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Dodał, że liczy na jak najszybsze przyjęcie projektu przez Sejm.

W myśl projektu zakazana byłaby sprzedaż produktów o takiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą powodować wiele przewlekłych chorób dietozależnych. Jedzenia tego typu nie można byłoby też reklamować, prezentować i promować na terenie szkoły i w jej otoczeniu.

Projekt zobowiązuje też ministra zdrowia do przedstawiania Sejmowi raz na dwa lata szczegółowego sprawozdania z realizacji ustawy. Chodzi zwłaszcza o informację o liczbie naruszeń jej przepisów.

Rząd chce ograniczyć śmieciowe jedzenie w szkołach, ale nie popiera propozycji, by zakazana była sprzedaż produktów mlecznych o podwyższonej zawartości cukru. Wszystkie produkty mleczne (mleko, napoje mleczne, jogurty, kefiry i maślanki), powinny być dostępne w takich placówkach, bo dzieci mają znaczne niedobry wapnia w diecie, a mleko i jego przetwory są cennym źródłem nie tylko tego pierwiastka, a także białka zwierzęcego i witamin z grupy B - napisano w komunikacie CIR. 

(MN)