Bronisław Komorowski nie chce zająć apartamentów przy Krakowskim Przedmieściu. Woli dojeżdżać do pracy z Belwederu usytuowanego w pobliżu Kancelarii Premiera. Wszystko wskazuje na to, że taka decyzja prezydenta jest już ostateczna.

Współpracownicy Bronisława Komorowskiego próbują go jeszcze przekonać do przeprowadzki, używając m.in. argumentu o łatwiejszej pracy funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Głowa państwa niezmiennie jednak odpowiada, że BOR jest dla niej, a nie ona dla BOR-u, a Belweder jest ładniejszy od Pałacu. I tak kończą się negocjacje. Na razie Bronisław Komorowski wciąż mieszka w kamienicy na Powiślu, a wszelkie pytania o przenosiny do Belwederu ucinane są jednym słowem: wkrótce.

Belweder miał być dla Komorowskiego tymczasowym mieszkaniowym przystankiem, ale wszystko wskazuje na to, że będzie ostatecznym. Tu automatycznie rodzi się pytanie, po co w takim razie remontować apartamenty w Pałacu. Odpowiedź brzmi, że i tak trzeba by to zrobić, bo pałacowe poddasze jest w bardzo złym stanie - zamarza woda w rurach, cieknie dach.

Jeśli chodzi o utrudnioną ochronę BOR-u, można usłyszeć: poradzimy sobie. Koszty zaś będą identyczne, bo i tak te dwa miejsca trzeba chronić już dziś.

Szybko ucinana jest również podnoszona ostatnio dyskusja na temat bliskości ambasady rosyjskiej i ewentualnego zagrożenia podsłuchami. Argument, jaki pada, brzmi: Kancelaria Premiera również jest blisko ambasady i nie ma z tym żadnych problemów.