Prokuratura bada sprawę tragedii, do której doszło w Szpitalu Specjalistycznym św. Łukasza w Końskich. To tam bezproblemowo przebiegająca ciąża zakończyła się narodzeniem martwego dziecka. Lekarze zwlekali z decyzją o cesarskim cięciu twierdząc, że kobieta może urodzić siłami natury.

Ojciec dziecka, pan Dawid, przywiózł narzeczoną do szpitala po tym zaczęły jej odchodzić zielone wody. Bardzo bolał ją brzuch. W szpitalu wykonano USG i KTG. Lekarz, który nas przyjmował potwierdził, że serce dziecka bije, stwierdził obecność wód płodowych i wagę określił na 4200 kg - mówi Tygodnikowi Koneckiemu pan Dawid.

Pani Patrycja z bólami brzucha trafiła na ogólną salę. Lekarz nie zdecydował o cesarce, a o zielonych wodach powiedział, że to śluz - dodaje w rozmowie z gazetą mężczyzna. Trzy godziny później, w czasie rutynowego obchodu położna sprawdzała tętno dziecka.

Słuchała stetoskopem i nie wyczuła bicia serca dziecka. Wezwała lekarza. Na badaniu USG okazało się, że dziecko nie żyje - opowiada pan Dawid.

W tym momencie nie kończą się jednak tragiczne przeżycia rodziców. Narzeczona dostała zastrzyk na wywołanie porodu, bo zdecydowano, że powinna urodzić martwe dziecko siłami natury. Długo do niej nie docierało, że nasze dziecko umarło. Całą noc spędziła stojąc, bo miała straszne bóle. Chciałem zostać na oddziale, ale zostałem wyproszony. Nie mogłem jej pomóc - mówi mężczyzna. Przez całą noc nie udało się jednak wywołać naturalnego porodu. W poniedziałek 10 lutego wykonano cesarskie cięcie. Martwa dziewczynka ważyła 4,890 kg. Pierwsza sekcja zwłok wykazała, że nie nie miała wad rozwojowych.

Sprawa jest już w prokuraturze

Według naszych obliczeń narzeczona była w 42 tygodniu ciąży. Ufaliśmy lekarzowi, wierzyliśmy że wszystko będzie dobrze. Dlaczego, kiedy lekarz wiedział, że dziecko jest takie duże i narzeczona ma bóle nie zdecydował o cesarce? Teraz musimy doprowadzić do wyjaśnienia, kto zawinił. Złożyliśmy już zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w prokuraturze w Końskich. Nasze dziecko żyło, kiedy przyjechaliśmy do szpitala, mogło się urodzić - mówi Tygodnikowi Koneckiemu ojciec dziecka.

Jak sprawę komentuje szpital?

Sprawy nie skomentował dyrektor Szpitala Specjalistycznego św. Łukasza. Wojciech Przybylski - w krótkiej rozmowie telefonicznej z lokalną gazetą poinformował, że przebywa na urlopie za granicą Polski.

Głos w sprawie zabrał natomiast kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego koneckiego szpitala, a jednocześnie lekarz prowadzący ciążę pani Patrycji. W dniu przyjęcia pacjentki na oddział 9 lutego przebywałem na urlopie. Z relacji lekarza dyżurnego wynika, że pacjentka została przyjęta w terminie okołoporodowym z podejrzeniem odpływania wód płodowych. Przy badaniu wstępnym odpływania nie stwierdzono, co potwierdziło USG, wykonano również KTG, które było reaktywne czyli płód wykazywał reakcję. Nie stwierdzono czynności porodowych - mówi doktor Mirosław Krzysztofik. Pacjentka została przekazana na oddział. Później w czasie osłuchiwania nie stwierdzono tętna płodu. Wezwano lekarza, który stwierdził wewnątrzmaciczne obumarcie płodu - informuje. 

Jak przyznaje, bardzo dobrze pamięta pacjentkę, której ciążę prowadził. Przebieg ciąży był prawidłowy. Problemem było ustalenie terminu porodu, bo pacjentka nie pamiętała dokładnie daty ostatniej miesiączki. Wszystkie badania wskazywały, że poród nastąpi w pierwszym kwartale lutego - mówi dr Krzysztofik. Badanie USG nie może określić czasu trwania ciąży, ale wielkość płodu, co można przyporządkować okresowi ciąży - odpowiada lekarz, kiedy tygodnik pyta o pierwszą datę porodu wyznaczoną na styczeń, jaką w czasie wizyty u innego ginekologa usłyszała pacjentka.

Dla wielu osób najbardziej bulwersujący fakt to jednak to, że 25-letnia matka przez kilkanaście godzin czekała z martwym płodem na poród. Wewnątrzmaciczne obumarcie płodu nie jest wskazaniem cesarskiego cięcia. W tym przypadku wszystko zostało przeprowadzone z obowiązującymi procedurami - komentuje lekarz. Dr Krzysztofik przyznaje, że pierwsza sekcja zwłok dziewczynki nie dała jednoznacznej odpowiedzi dotyczącej przyczyny śmierci. Nie stwierdzono żadnych wad rozwojowych - mówi.

Więcej o tej bulwersującej sprawie przeczytacie TUTAJ

Tygodnik Konecki

(mal)