Rząd PiS będzie wymagać rekonstrukcji po majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Listy wyborcze PiS do Parlamentu Europejskiego otwiera bowiem nie tylko wicepremier, ale również obecni ministrowie oraz wiceministrowie. Kto mógłby ich ewentualnie zastąpić?

Z list Prawa i Sprawiedliwości kandyduje łącznie czworo konstytucyjnych ministrów, którzy jeśli wygrają, będą musieli zrezygnować z funkcji. Nic więc dziwnego, że już ruszyła karuzela z nazwiskami ich ewentualnych następców.  

Najwięcej emocji budzi chyba sprawa - kto zastąpi Joachima Brudzińskiego w MSWiA? Naturalne byłoby szukanie następcy obecnego szefa resortu spraw wewnętrznych w kierownictwie samego resortu lub w sejmowej komisji spraw wewnętrznych.

Poza Jarosławem Zielińskim w grę wchodziliby więc wiceminister Paweł Szefernaker, znany raczej z organizowania internetowego wsparcia kampanii wyborczych PiS albo szef sejmowej komisji spraw wewnętrznych Arkadiusz Czartoryski - poseł od czterech kadencji Sejmu, wcześniej prezydent Ostrołęki i wicemarszałek województwa mazowieckiego. Czartoryski ma też doświadczenie w samym MSWiA, bo w przeszłości zastępował Ludwika Dorna.

Jeżeli Joachim Brudziński zdobędzie mandat do europarlamentu, to duże szanse na to, żeby go zastąpić w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji ma Arkadiusz Czartoryski - mówią w nieoficjalnych rozmowach z naszym reporterem politycy Prawa i Sprawiedliwości.

Sam poseł Arkadiusz Czartoryski w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Michalskim przyznaje, że "jak będzie naprawdę jakaś poważna sytuacji, jest do dyspozycji". A teraz to są tylko i wyłącznie żarty medialne - zaznacza. Myślę, że wiedziałbym więcej niż pan, proszę nie żartować, nie lubię się bawić w takie dywagacje - dodaje. Na pytanie, czy cieszy się z tego, że jego nazwisko pojawia się na karuzeli nazwisk, odpowiada: Na karuzeli byłem ostatnio jak miałem 10 lat.

W przypadku Jarosława Zielińskiego, na drodze do awansu na szefa MSWiA może stanąć jego wizerunek narcyza - mówią w kuluarach politycy PiS. O Zielińskim było głośno m.in. kiedy policjanci cięli konfetti, które później zrzucane było z policyjnych helikopterów na cześć wiceministra.

Kto za Zalewską?

Warszawę na Brukselę chce też zamienić minister edukacji Anna Zalewska. Do niedawna było niemal przesądzone, że zastąpić ją może wiceminister Marzena Machałek. Ale teraz, na giełdzie nazwisk jej pozycja nieco osłabła, po tym jak w mediach pojawiły się informacje, że jej byli współpracownicy są zamieszani w aferę śmieciową w Bogatyni, gdzie zaniżali opłatę środowiskową.

Wiceminister Machałek podkreśla, że nie ma z tym nic wspólnego, ale politycy PiS w kuluarach przyznają, że chcieliby, aby do ministerstwa przyszedł ktoś, kto nie będzie musiał od początku tłumaczyć się nawet ze spekulacji. Resort może mieć bowiem sporo innych kłopotów w związku z podwójnym rocznikiem w szkołach średnich, czy zapowiadanymi protestami nauczycieli.

W nieoficjalnych rozmowach nasz dziennikarz usłyszał, że w PiS rozważany jest też pomysł, by objęcie teki po Zalewskiej zaproponować dolnośląskiemu kuratorowi oświaty Romanowi Kowalczykowi.

Znacznie mniejszego kalibru zmiany wiążą się z wystawieniem na listy wyborcze Beaty Szydło i Beaty Kempy. Ich odejście z rządu - jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory - w żaden sposób mu nie zaszkodzi.

Pani wicepremier kieruje powołanym specjalnie dla niej Komitetem Społecznym Rady Ministrów, bez którego rząd działał całe lata, a który i tak składa się z ponad połowy członków rządu. Komitet zbiera się raz na dwa tygodnie i zajmuje się tym, czym i tak zajmują się ministrowie w ramach swoich obowiązków.

Beata Kempa jest w rządzie ministrem bez teki, odpowiedzialnym za sprawy dotyczące pomocy humanitarnej. Podobnie jak w wypadku Beaty Szydło, zajmowane przez nią od ponad roku stanowisko wcześniej nie istniało. Dla wszystkich jest bowiem oczywiste, że zarówno Szydło, jak Kempa są członkami rządu nie dlatego, że są w nim potrzebne, ale dlatego, że tego wymaga polityka.

Najpewniej więc po wyborach znikną i Komitet Społeczny Rady Ministrów, którym kieruje Beata Szydło, i rządowe stanowisko Beaty Kempy.