​"Po pół godzinie od rozpoczęcia burzy przyszła fala" - tak opowiadają mieszkańcy Dubidz w Łódzkiem o wodzie, która zalała we wsi kilkadziesiąt domów po niedzielnych ulewach. Zniszczone kotłownie w piwnicach, utopione samochody i uszkodzone drogi - to tylko niektóre zniszczenia wyrządzone w gminie Nowa Brzeźnica. W jednym z domów rodzina czuwa nad zmarłą, do której nie jest w stanie dojechać karawan.

Około 1,5 metra wody mam w piwnicy - mówi jeden z mieszkańców Dubidz. Jego dom jest zanurzony w wodzie do linii okien garażowych, a strumienie płyną przez ogrodzenie. Sądzę, że raczej niczego nie uda się uratować z piwnicy. Dobrze, że jeszcze stoi piec do centralnego ogrzewania - tyle widziałem, bo teraz do środka się nie wejdzie - dodaje.

Inny mieszkaniec wsi wyjaśnia, że jego dom też jest zalany, chociaż budynek jest wyżej położony. Mieszkam trochę dalej, na górce, a już wylałem jakieś 200 wiader wody - opowiada. Obawy mieszkańców ciągle rosną. Tak, jak rośnie poziom wody. Bardzo duża woda idzie jeszcze i co mogę na to powiedzieć? Czekamy, co będzie - mówią mieszkańcy.

Dramatyzmu sytuacji w Dubidzach dodaje fakt, że w jednym z zalanych domów jest rodzina, która zgodnie z miejscową tradycją czuwa przy zmarłej kobiecie. Pogrzeb ma odbyć się we wtorek, ale w poniedziałek karawan nie był w stanie podjechać pod dom.

Wójt: Takiej wody nie było tu od 400 czy 500 lat

Władze gminy Nowa Brzeźnica szacują, że zalane lub podtopione są trzy czwarte obszaru gminy. Wójt Jacek Jarząbek z nadzieją patrzy w niebo. Gdyby dalej nie padało, będziemy w stanie opanować tę rwącą rzekę, która u nas się zrobiła i która nie pokazała się bodajże od 400 czy 500 lat. Ostatnią powódź mieliśmy na tym terenie, gdy przez kraj przechodziła woda stulecia. Gdy woda zejdzie, to od jutra zaczniemy szacowanie strat i poszkodowanych mieszkańców będzie odwiedzać gminna komisja klęskowa - zapowiada.

W Dubidzach przez kilka godzin nieprzejezdna była droga wojewódzka 483, bo woda szerokim, rwącym strumieniem przelewała się przez jezdnię.